To jest Pan! (17.04.2009)

Piątek Wielkanocny (17.04.2009) 

To jest Pan! (J 21,1-14)

               Jan Ewangelista opisując chrystofanię nad jeziorem Galilejskim, nadaje jej głębszy, symboliczny sens w taki sposób, że perykopa ta staje się katechezą o wspólnocie chrześcijańskiej.
                Symboliczna jest liczba siedmiu uczniów tutaj wyliczonych, liczba podkreślająca pełnię i kompletność tej wspólnoty: każdy jest w niej ważny, każdy ma swoje miejsce. Głową jest Piotr i to on występuje z inicjatywą, pociąga za sobą pozostałych.
          Czynność łowienia ryb nie jest – jak czasem się tłumaczy – wyrazem kryzysu uczniów, ich „dezercji” i odejścia od apostolstwa. Wprost przeciwnie: to symbol „łowienia ludzi” dla Chrystusa (por. Łk 5,10) czyli ewangelizacji, która jest – a przynajmniej powinna być ‑ codziennym zajęciem wspólnoty wierzących skupionej wokół Piotra. Jego charyzmatem i zadaniem jest – jak wspomnieliśmy – bycie pierwszym, tym, który inicjuje misję i zaprasza pozostałych.
              Bez Jezusa jednak nic nie możemy uczynić (por. J 15,5). Jakże to prawdziwe! Jak często chrześcijanie próbują realizować najróżniejsze dzieła „dla Jezusa”, kończące się nieraz fiaskiem. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że powinniśmy raczej pełnić „dzieła Jezusa”, zrodzone z uważnego słuchania i wiernego wypełniania tego, co On mówi do swojego Kościoła! Zarzućcie sieć po prawej stronie... Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
                Warto zauważyć także rolę, jaką we wspólnocie pełni umiłowany Uczeń. To dzięki niemu Piotr i pozostali bracia rozpoznają Pana obecnego w znaku czyli w konkretnym fakcie. Przenikliwy duchowy wzrok Ucznia pomaga innym dostrzec Chrystusa zmartwychwstałego w mroku wiary, podobnym do szarego świtu nad jeziorem. Ów idealny Uczeń spełnia ogromnie doniosłą rolę w życiu Piotra pomagając mu dorastać duchowo do funkcji głowy wspólnoty, a przecież w żaden sposób nie zagraża Jego prymatowi do, którego wybrał go sam Pan.       
                Odpowiedzmy w sposób osobisty na pytania, jakie rodzą się z tej medytacji. Czy znalazłem już swoje miejsce w konkretnej wspólnocie wpatrzonej w Zmartwychwstałego i wsłuchanej w Jego głos, która posila się Jego chlebem i „łowi ludzi” dla Niego? Czego jest więcej w moim życiu chrześcijańskim: „dzieł dla Boga” czy „dzieł Bożych”? W jakim wydarzeniu rozpoznałem ostatnio objawiającego się Jezusa?

 
ks. Józef Maciąg, Lublin