Dzielmy się Dobrym Słowem (15.06.2009 r).

Zaczerpnąć ze zdrojów zbawienia

Święty Paweł mówi, że mamy świadczyć zawsze: przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności, ucisku, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach, przez czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność, przez objawy Ducha Świętego i miłość nieobłudną, przez głoszenie Prawdy i moc Bożą.

Panie, przemawiający wciąż w sposób żywy w swoim Kościele, ożywiaj nas mocą Ducha Świętego, abyśmy lgnęli do Twych słów, abyśmy pozwalali im przemieniać nasze myślenie, nasze stany napięć, w radosne uwielbianie Ciebie, czerpanie ze zdrojów zbawienia. To modlitewna prośba do Jezusa, który ma większą moc niż my wszyscy niemoc.

W Jezusie Pan Bóg okazał swoje zbawienie. O tym psalmista przypomina, to głosi: Pan Bóg okazał ludziom swe zbawienie. Co z tego, że okazał? – To z tego, że ze zbawienia możemy nieustannie korzystać. Pan do zbawienia nas ciągle zaprasza, abyśmy z niego czerpali, bo tryska świeżością, szczególnie w tajemnicy Eucharystii, w tajemnicy głoszenia słowa. Jezus jest ciągle obecny w swojej mocy, bo wie, że Jego lud jest niemocny, że szybko się zniechęca i wykręca od wierności, że wymyśla wszystko, tylko nie przychodzenie do zdroju zbawienia. Jak ten Pan Bóg bardzo przenikliwie dociera do naszych serc!

W aklamacji przed Ewangelią dziś śpiewamy: Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce. Co za znajomość realizmu naszego życia. Psalmista zakłada, że idę w ciemności, że chodzę po ścieżkach, że wszystko jest w tej chwili tymczasowe, wydreptane, że poruszam się w klimacie, w którym mało mam oparcia. Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce. – Trwajmy przy tym słowie – powie Piotr apostoł – jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta. A zaświta! Bo się ma na świtanie. Nasze życie ma się na świtanie. Choćby były nie wiadomo jakie ciemności i ustalenia, że jesteśmy już skasowani i do wyrzucenia – ma się na świtanie! Świt poranka, świt zmartwychwstania, świt zbawienia jest ciągle przed nami. Mówi o tym Jezus, ten sam, który doskonale wie, w jakim stanie teraz jesteśmy. On przenika głęboko, co w nas się dzieje.

Do czego nas dziś słowo zachęca? Przede wszystkim do tego, żeby przychodzić po owoce zbawienia, żeby czerpać, przyjąć te witaminy, życie obecne w słowie, żeby zaczerpnąć dobrego, zdrowego, ekologicznego pokarmu, jakim jest Eucharystia, żeby się nie zrażać i nie uważać, że to nie ma sensu, że to jest nadużycie i bezczelność z naszej strony, gdy ciągle poddawani jakiemuś zniechęceniu prosimy, żeby Pan Bóg znowu nas ze zniechęcenia wyprowadził. To jest nasza rola. Szczerość nam podpowiada, że tak to wygląda. Pseudoszlachetność pyta, ileż jeszcze tak można. Jezus mówi, że człowiek ma przebaczać 77 razy, czyli za każdym razem. Ile można czerpać? – Dotąd, aż zaświta. Aż nam zaświta pełnia zbawienia. Aż zaczerpniemy. Owoców zostało dużo przygotowanych – one się nie psują. To źródło zbawienia jest nie do wyczerpania – bierzemy, a tam ciągle tryskają nowe moce i siły.

Paweł apostoł, zorientowany w realiach życia, mówi do braci i sióstr w Koryncie: Napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej.

Co to znaczy: przyjmować na próżno łaskę Bożą? – To znaczy tę energię spożytkować tak, że staniemy się próżni, nastawieni na to, że już nie zasługuję, nie potrzebuję, już mi starczy, bo mam dość czerpania ze zdroju zbawienia, ze słowa. Można energię, daną przez Pana Boga, wykorzystać w niewłaściwy sposób – stać się próżnym, nie dbać o to, aby w priorytetach znalazło się korzystanie ze zbawienia, czerpanie ze zdrojów zbawienia.

Kiedy dokonuje się to ładowanie zbawieniem? Czy wtedy, kiedy wszystko jesteśmy w stanie sobie uporządkować danego dnia, kiedy potrafimy wykroić potężniejszy przedział czasu, żeby solidniej się pomodlić, czy kiedy bardziej przytomnie przeżywamy Eucharystię? Na szczęście nie wtedy. Nie wtedy, kiedy my ustalamy. Dokonuje się to i wtedy, kiedy tego nie ustalimy. Działanie Pana Boga, traktującego nas profesjonalnie, objawia się również i przez to, że działa On wówczas, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy, kiedy jesteśmy nieprzytomni.

W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą – mówi Pismo, które Paweł cytuje Koryntianom. Kiedy jest ten czas zbawienia? – Teraz czas upragniony. Teraz dzień zbawienia. Zawsze TERAZ Pan dokonuje naszej przemiany, bez naszej wiedzy, bo czy śpimy, czy jest noc, czy deszcz pada, czy świeci słońce, czy w innych skrajnych okolicznościach naszej codzienności, które Paweł zaraz wymieni – nieustannie działa Bóg. Zawsze jest czas upragniony. Żyjemy w upragnionych czasach.

Święty Augustyn mówił, że jest nieporozumieniem mówienie, że kiedyś to były czasy albo że może jeszcze jakieś nadejdą. Teraz są najlepsze czasy. W tej chwili dokonują się rzeczy najważniejsze. W każdej chwili Pan może przyjść powtórnie, dlatego teraz czerpmy najbardziej. Trud podejmowany po to, żeby przebić się przez zmęczenie, znużenie, przez to, że niewiele do mnie dociera, że mam tysiące niewyznanych słabości, krętactw, które gdzieś mną miotają – przez to wszystko dostępujemy zbawienia, przemiany i oczyszczenia. Niekiedy ono dokonuje się w ostatniej chwili. Jeden z łotrów ukrzyżowanych razem z Jezusem załapał się na niebo i został kanonizowany. Uważajmy więc.

Święty Paweł mówi: Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie wyszydzono naszej posługi, okazujemy się sługami Boga przez wszystko.

Największe zgorszenie, jakie można dać człowiekowi, samemu idąc za Chrystusem, to składanie mu sztucznego świadectwa. Co to znaczy? – Składam świadectwo tylko wtedy, kiedy uważam, że jestem do tego gotowy, przygotowany, kiedy się dobrze czuję, kiedy układają mi się modlitwy, kiedy rozważanie wpływa we mnie i porusza mnie do głębi.

Święty Paweł mówi, że mamy świadczyć zawsze: przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności, ucisku, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach, przez czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność, przez objawy Ducha Świętego i miłość nieobłudną, przez głoszenie Prawdy i moc Bożą. Każda okoliczność jest właściwa – zarówno wtedy, kiedy inni nas szanują, jak i wtedy, gdy ludzie nie potrafią nas uszanować, gdy sami wydajemy siebie na pohańbienie, kiedy cieszymy się dobrą sławą i kiedy jesteśmy zniesławiani. We wszystkich okolicznościach można innych zgorszyć przez to, że składa się Panu tendencyjnie świadectwo. Jestem je w stanie złożyć wtedy, kiedy wszystko rozumiem, kiedy wszyscy się weselą, ale również w sytuacji, kiedy jestem całkowicie poraniony, posiekany smutkiem, kiedy czuję się tak skarcony, że nie dam rady już uśmiechnąć się do nikogo. W tych okolicznościach też działa łaska, tu też jest możliwość czerpania ze zdrojów zbawienia.

Pan nie skąpi nam łaski. Przypomnijmy sobie choćby nasze ostatnie rozmowy i przemyślenia – zarówno te, które nie wywołały nam uśmiechu na twarzy, jak i te, w których poczuliśmy się z lekka duchowo dopieszczeni. Ileż tam łask i zbawienia Pan wylewa!

Bóg okazał swoje zbawienie, bo wie, że ma się o nas troszczyć i się troszczy. Nie troszczy się troszkę, ale troszczy się całym Sercem, angażując się w to, co dzieje się w naszym życiu w różnych skrajnościach. Święty Paweł je rysuje właśnie w takim kluczu, w rozpiętości od szacunku do pohańbienia, poprzez stany pośrednie. Wszystko jest naładowane łaską.

Ta łaska objawia się w mądrości dotykającej konkretów życia. Objawia się w mądrej miłości. Stąd Jezus, świadom tego, że łaska będzie obficie wylewała się w Duchu Świętym, mówi, żeby czerpać z tej mądrości, żeby doświadczać obecności Ducha Świętego, w którym teraz do nas przychodzi, i z miłością spoglądać na życie. W kluczu mądrej miłości mam spoglądać na wszelkie ataki, których będzie mnóstwo.

Jezus interpretuje słowo zapisane w Pierwszym Przymierzu: Słyszeliście, że powiedziano: oko za oko ząb za ząb. – Był to bardzo mądry klucz w podejściu do wykroczeń przeciw Prawu, bo doświadczenie proporcjonalnej krzywdy przez tego, który krzywdę zadał, miało przestrzec przed chętką zadania krzywdy. Człowiek musiał liczyć się z tym, że to, co zrobi innemu, spotka i jego. – Jak chcecie, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie – powie Jezus w innym miejscu. To Prawo miało uwrażliwiać.

Jezus mówi: Słyszeliście, że takie było Prawo, a Ja wam mówię, że najlepszy sposób na nieprzyjaciół to stosowanie mądrej miłości, która potrafi widzieć coś więcej niż tylko zabraną rzecz, wyrządzoną przykrość, niż tylko głupią uwagę. Miłość potrafi widzieć zwycięstwo w znoszeniu tego w mądry sposób. Ale jak w mądry sposób znieść to, że dostanie się w twarz? Pamiętamy, że kiedy Jezus dostał w twarz, pokazał, w jaki sposób znosić to mądrze: Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego, a jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?

Pan Jezus bardzo mądrze reaguje na rzeczywistość związaną z przeciwnościami. Jeżeli mam klucz miłości, to widzę coś więcej niż przykrość wyrządzoną przez drugiego człowieka, niż rzecz, którą mi zabrał, niż przymus, w który mnie wprowadził. A skąd wziąć tę miłość? – Proszę księdza, ja nie mam takiej miłości. – A myślisz, że ja mam?

Ta miłość jest ciągle do wzięcia. Szybko wyczerpie się nasza kondycja, ale nie Jego. Dlatego – oto teraz czas upragniony, oto teraz czas i moment zbawienia. Nie mamy pojęcia, do jakich rzeczy nas teraz Pan Bóg przygotowuje, do jakich spotkań nas zaprawia, w jakich sytuacjach nas postawi, a teraz nas mebluje, dając nam oręż zaczepną i obronną.

Dlatego prośmy Go bardzo mocno o łaskę modlitwy tym słowem, którym do nas się dziś zwrócił. Prośmy o łaskę czerpania, przychodzenia i zawracania Panu Bogu głowy. Komu mam głowę zawracać, kogo mam zmuszać, żeby szedł ze mną tysiąc kroków? Chrystus aż sam się prosi, żeby Go prosić, żeby Go zmuszać, żeby szedł ze mną tysiąc kroków. – On pójdzie i dwa tysiące. Chce, żeby wziąć od Niego szaty, okrywa mnie szatą zbawienia. On daje i nie odwraca się od tego, kto chce od Niego pożyczyć, zaczerpnąć.

Tak Chrystus nam się objawia, ale i tak jest większy. Taki do nas przychodzi.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za to, że jesteś tak pokorny, tak precyzyjny i tak żywo obecny pośród nas. Prosimy, aby moc Ducha Świętego, której nam udzielasz podczas Eucharystii, trwała w nas, przemieniała nasze myślenie i życie, abyśmy czerpali pełnymi garściami, wyciągniętymi dłońmi, pragnieniem serca. Przyjdź w Duchu Świętym, daj zaczerpnąć ze zdroju zbawienia, abyśmy żyli Twoim życiem, Twoimi pragnieniami. To jest możliwe. To się dokonuje.

Teraz jest na to czas.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.