Gdy Jan został uwięziony,
przyszedł Jezus do Galilei
i głosił Ewangelię Bożą
Mt 1,14-20 - ewangelia mszalna
Mnie się jednak wydaje, że w samych oczach, w samym obliczu Pana i Zbawiciela było coś boskiego. A ta jest tego przyczyna, jak mi się wydaje, którą teraz wypowiem: "I stało się - mówi - że gdy Jezus przechodził koło morza Galilejskiego, ujrzał dwóch synów Zebedeusza, którzy naprawiali swe sieci i rzekł do nich: "Porzućcie je i chodźcie za mną". A oni - jak mówi - natychmiast zostawili sieci i łódź ojca Zebedeusza i poszli za Nim.
Gdyby czegoś boskiego nie było w obliczu Zbawiciela, uczynili by coś bezsensownego ci, którzy poszli za Tym, w którym nic nie widzieli. Czy porzuca kto swego ojca i idzie za tym, w którym nie widzi nic ponad to, co widzi w swym ojcu? Ale porzucają ojca cielesnego i idą za ojcem duchowym: nie porzucają ojca, ale odnajdują ojca.
Po co to wszystko powiedziałem? Aby pokazać, że w obliczu Pana było coś boskiego, co sprawiło, że ludzie szli za Nim. Dodajmy inne świadectwo: I oto - mówi - ujrzał innego człowieka imieniem Mateusz i rzekł do niego: "Pójdź za mną". I porzucił wszystko, i poszedł za Nim. Nie widział znaku, lecz sam autorytet w rozkazywaniu był znakiem.
św. Hieronim