Dzielmy się Dobrym Słowem na 2009.02.05

Prowadzeni przez słowo
 
    Jezus nakazuje uczniom, aby nie brali ze sobą nic ponad to, co niezbędne do wędrówki, do głoszenia, żeby nic nie stanęło na przeszkodzie i nie zasłoniło prostoty głoszenia słowa. Ten, kto zaufa słowu, będzie przez nie prowadzony. Kto zgłupieje na punkcie słowa, zdobędzie mądrość. Ta prawda jest prosta w swoim wyrazie, a jednocześnie wymagająca, bo łamie nasze błędne wyobrażenia, często fałszywie pompowane w dzisiejszym świecie przez gonitwę za sukcesem, za wielkością i wartością człowieka. 

Cudowne w relacji z Panem Bogiem jest to, że można z Nim nawiązać kontakt przez słowo. Nie trzeba wymyślać nadzwyczajnych środków i szukać sposobów, którymi będzie można zaimponować, ale wystarczy słowo. To w oczach świata bardzo głupi sposób, nieatrakcyjny i niepokrywający się z oczekiwaniami społecznymi, tak często podkręcanymi przez różnego rodzaju sztuczki. Bóg wybrał to, co głupie w oczach świata, aby objawić swoją mądrość. Kocha się w ubóstwie. Przepych zasłania obecność Boga.

Dziś w Ewangelii Marka jesteśmy przy Jezusie, który podejmuje decyzję o rozesłaniu uczniów z misją głoszenia słowa. To bardzo ważny dzień w ich życiu. Formacja, dokonująca się nieustannie u boku Jezusa, to nie wszystko, co Mistrz ma do powiedzenia. Jezus nie powołuje uczniów jednokrotnie.

Są trzy etapy zwrócenia się Jezusa do uczniów. Pierwszy to powołanie do wiary i do łaski, drugi – przebywanie z Jezusem, a trzeci – misja. Te trzy elementy charakteryzują wiernego ucznia, wyznawcę Chrystusa. Pan wysyła ich właśnie ze słowem, bo tylko przez słowo może wzbudzić wiarę w ludziach, pragnących znaleźć się w relacji z żywym Bogiem. To głupstwo głoszenia słowa jest tak priorytetowo traktowane przez Chrystusa, że poleca uczniom, by tylko pozwolili się nieść słowu. Wierność, związana z posłuszeństwem nakazowi Chrystusa do głoszenia słowa, zapewni im wszystko, co potrzebne do życia.

Jezus nakazuje uczniom, aby nie brali ze sobą nic ponad to, co niezbędne do wędrówki, do głoszenia, żeby nic nie stanęło na przeszkodzie i nie zasłoniło prostoty głoszenia słowa. Ten, kto zaufa słowu, będzie przez nie prowadzony. Kto zgłupieje na punkcie słowa, zdobędzie mądrość. Ta prawda jest prosta w swoim wyrazie, a jednocześnie wymagająca, bo łamie nasze błędne wyobrażenia, często fałszywie pompowane w dzisiejszym świecie przez gonitwę za sukcesem, za wielkością i wartością człowieka.

Prawdziwa wartość człowieka uwalnia się wówczas, kiedy jedynym, co on ma, jest bogactwo serca. Tylko bogaty sercem może coś dać. Ten, kto swoje bogactwo serca wyraża przez przepych materialny, układy, znajomości, to człowiek skutecznie blokujący Panu Bogu dostęp do swego serca i jego przemiany. Tak naprawdę jest biedakiem.

Jezus mówi, żeby uczniowie niczego ze sobą nie brali na drogę. Silvano Fausti zauważa: To nic, to jedyna rzecz, której Pan potrzebuje, aby działać i zniweczyć wszystkich nieprzyjaciół człowieka. Jest to ogołocenie Jego krzyża, które odkupiło świat. Przez nie ubogacił nas we wszystko, aż do dania samego siebie. Ubóstwo, którego oczekuje Chrystus, ma niezwykłą wartość przekonywania i skłaniania do refleksji wrażliwych serc. Silvano Fausti mówi dalej: Ubóstwo jest nieodzownym warunkiem miłości. Dopóki bowiem posiadasz rzeczy – dajesz rzeczy. Gdy nic nie masz, dajesz siebie. Tylko wówczas naprawdę kochasz i możesz dzielić się z kimś. Ubóstwo jest poza tym prawdą: nie jesteś tym, co posiadasz, ale tym, co dajesz. I tylko wtedy, gdy nic nie posiadasz, dajesz samego siebie, jesteś samym sobą.

Słuchając dziś Ewangelii, w której Chrystus przynagla swoich uczniów do tego, aby po dwóch szli i głosili słowo Boże, pytajmy samych siebie, czy w naszym kontakcie z Panem Bogiem priorytetowo traktujemy skierowane do nas słowo.

Czy rzeczywiście jest dla niego miejsce i czas?

Czy w nim pozwalamy się Duchowi Świętemu nieść przez życie?

Czy dostrzegamy, że słowo jest źródłem naszego utrzymania i życia?

Ilekroć Kościół zapomina o tym, że mocą jego działania jest słowo i obecny w nim Duch, tylekroć przesłania obecność żywego Boga w świecie.

Raniero Cantalamessa zauważa: Św. Paweł napisał do Tymoteusza: „Znoszę niewolę aż do więzów, aby słowo Boże nie uległo skrępowaniu”. (2 Tm 2,9) Chce przez to powiedzieć, że najważniejsze jest to, aby słowo Boże nie było skrępowane. Wszystko inne nie liczy się. Kościół może być krępowany prześladowaniami, cierpieniem, swoją słabością, ale nie stanowi to przeszkody, a wręcz to właśnie przyczynia się do szybszego przekazywania przesłania. Tym, co hamuje bieg słowa, jest nadmiar ludzkich środków i pokładanie w nich ufności. To zbyt wiele sukni i nadmierna ilość trzosów, które obciążają posłańca – by posłużyć się językiem Jezusa. Bieg spowalnia poszukiwanie własnej chwały, która jest bardziej zgubna od bogactw. Także nadmiar biurokracji, klerykalizm, odbierają słowu ciętość i sprawiają, że zdaje się być odległe od życia, staje się językiem abstrakcyjnym i niezrozumiałym, przez co staje się przeszkodę nie do pokonania.

Warto pytać siebie: Co w moim życiu krępuje działanie słowa we mnie?

Co sprawia, że słowo nie może dostać się do mojego serca?

Jedyna broń, jaką mamy, to moc Bożego słowa, moc Ducha Świętego, obecnego w słowie. Autor Listu do Hebrajczyków przypomina o tym odbiorcom, którzy chwieją się w wierności łasce. Odwołuje się do obrazów ze Starego Testamentu, gdzie Bóg wybierał sposób wstrząsający, budzący przerażenie nawet w samym Mojżeszu. Przerażony jestem i drżę – autor natchniony cytuje słowa Mojżesza, wypowiedziane, kiedy w obłokach, błyskawicach, ogniu, zstępował Bóg, aby się objawiać. Dziś przychodzi do nas w tajemniczy, bo związany z działaniem Ducha Świętego sposób – przez dar słowa. Jest obecny i przebywa z każdym, kto próbuje uruchomić swoje serce na obecność Boga przemawiającego do niego właśnie teraz.

Droga siostro i drogi bracie, moc twojego życia zależy od wierności słowu. Prawdziwe bogactwo twojego serca zawarte jest w relacji do słowa, które Pan głosi. Jezus, sugerując wyprawę na misje po dwóch, pyta nas poniekąd przez ten tekst o drugą osobę: Czy mam kogoś, z kim mogę rozmawiać o słowie i głosić słowo?

Czy szukam wsparcia we wspólnocie, która pozwala mi rozważać słowo Boże i stosować je w życiu?

Panie, pragniesz, abyśmy kroczyli za Tobą. Chcesz, abyśmy pokładali ufność w słowie. Wspieraj nas działaniem Ducha, aby serce pozostało Ci wierne, gdy przyjdzie się mu mierzyć z trudnym i wymagającym słowem, aby nie rezygnowało z niewygodnego stanu trwania przy głupstwie słuchania słowa. Pomóż nam, Panie, wierzyć, że dokonuje ono zmiany naszego myślenia i działania, że prowadzi nas do nawrócenia, które pozwala ciągle być bliżej Ciebie.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.