Dzielmy się Dobrym Słowem na 14.02.2009 r.

Po dwóch

Zastanawiające jest to, że Pan wysyła do głoszenia słowa po dwóch. To nie jest przypadkowy zabieg. Decyzja Jezusa ma swoje głębokie znaczenie. W przekonaniu Żydów na dwóch opiera się prawdziwe świadectwo. Dwóch to zalążek wspólnoty, w której obecny jest Chrystus – gdzie dwaj bądź trzej zgromadzeni są w imię moje, Ja jestem pośród nich. Dwóch to wreszcie możliwość nie tylko głoszenia słowa ustami, ale przekazu swojej relacji, a nic tak nie trafia, jak zdrowe relacje międzyludzkie. Stąd nie jest rzeczą dziwną, że działanie przeciwnika głoszenia słowa Bożego ma zawsze na celu rozbicie. 

 

                Jezu obecny w słowie życia, uzdrów naszą zdolność słuchania, rozważania, myślenia, odnoszenia do realiów życia przesłania, z jakim się do nas zwracasz. Uwolnij nas od przekonania, że to słowo skierowane jest do jakichś misjonarzy, którzy są gdzieś daleko. Daj nam, Panie, uległość wobec prawdy słowa, skierowanego do nas, do naszego życia, tu i teraz.

                Zastanawiające jest to, że Pan wysyła do głoszenia słowa po dwóch. To nie jest przypadkowy zabieg. Decyzja Jezusa ma swoje głębokie znaczenie. W przekonaniu Żydów na dwóch opiera się prawdziwe świadectwo. Dwóch to zalążek wspólnoty, w której obecny jest Chrystus – gdzie dwaj bądź trzej zgromadzeni są w imię moje, Ja jestem pośród nich. Dwóch to wreszcie możliwość nie tylko głoszenia słowa ustami, ale przekazu swojej relacji, a nic tak nie trafia, jak zdrowe relacje międzyludzkie. Stąd nie jest rzeczą dziwną, że działanie przeciwnika głoszenia słowa Bożego ma zawsze na celu rozbicie.

Dwóch także łatwo znajduje oparcie, lgnie do siebie, odwołuje się do siebie, uzupełnia się.

Ostatnio o. Wojciech Jędrzejewski mówił, że przeżywa ciekawe doświadczenie głoszenia rekolekcji we dwóch. Sam kiedyś byłem świadkiem głoszenia słowa przez dwóch salezjanów, którzy przybliżali młodzieży przesłanie Ewangelii. Wymieniali się, prowadzili dialog, angażując w to całość uczestników liturgii.

Dwóch to symbol wspólnoty.

Dlaczego dwóch? – Bo mają głosić słowo. A jeżeli wypowiadane jest słowo, to wywiązuje się relacja, to wchodzi się w nią. Bóg, wypowiadając słowo, wprowadza w relacje. Potrzebujemy relacji.

Kolejny raz, w związku z przesłaniem Bożego słowa, przychodzi nam zmierzyć się z prawdą o naszych relacjach.

Czy mam kogoś, z kim mogę rozmawiać o życiu, komu mogę zawierzać to, co się w nim dzieje, w kim tajemnice mojego życia mogą się rozwijać i zostaną uszanowane?

Czy mam kogoś, z kim mogę porozmawiać o Bożym słowie – dobrym słowie?

Bida aż piszczy – nieraz też przeżywam to jako ksiądz, kiedy naokoło sucho, niewykluczone, że i z mojej winy, kiedy nie mogę porozmawiać z drugim księdzem o Panu Bogu. Rozumiem troski duszpasterskie i relacje, panujące często między księżmi, ale ważne, aby rozmawiać o Panu Bogu. Bida aż piszczy, kiedy nie ma z kim porozmawiać, i radość wielka jest wówczas, kiedy rzeczywistość rozmowy o Panu Bogu z księdzem, ze współbratem w kapłaństwie, staje się faktem.

Drogie siostry i drodzy bracia, wypływające ze słowa pytanie, jest kierowane w naszą stronę. Kto to jest? Powiedz sobie konkretnie, z kim ostatnio rozmawiałeś o Panu Bogu, z kim dzieliłeś się słowem?

Jeśli tego nie ma, trzeba prosić Pana, aby posłał do ciebie drugiego, żeby ciebie posłał do drugiego, żeby było z kim porozmawiać. To nie jest dodatek, wisienka w kremie na jakimś cieście. To jest istota posłania – druga osoba, dwóch. W pojedynkę jest niemożliwie trudno. W pojedynkę rzeczywistość relacji się nie rozwija – relacji do Pana Boga.

Drugą bardzo istotną i zastanawiającą prawdą, wypływającą z dzisiejszego słowa, jest pełne zaufanie słowu, mocy słowa. Przypomnijmy jeszcze raz tekst św. Pawła: Spodobało się Panu Bogu zbawić świat przez głupstwo głoszenia słowa, przez takie nic. Przez słowo Bóg stworzył świat, przez słowo go zbawia.

Stąd zachęta Chrystusa, żeby nie było w drodze jakichkolwiek obciążeń. Jezus bardzo jasno mówi: Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Żydzi mieli przydługie pozdrowienia.

Przypominam sobie, że kiedyś – zdarzyło się to jeden jedyny raz – poprosiłem przyjaciela, który jest proboszczem w Italii, żebyśmy przeszli się kawałeczek po terenie jego parafii. Kiedy zobaczyłem, co dzieje się, kiedy parafianie zaczęli go rozpoznawać, nie było szans na jakąkolwiek z nim rozmowę. Daje to pewne wyobrażenie o tym, jak pozdrowienia żydowskie mogły blokować trzymanie się słowa, oparcie na słowie.

Mamy trzymać się słowa, jeszcze precyzyjniej: uczyć się wierności słowu. Mamy uczyć się wierności, bo brakuje nam zaufania do słowa. Jest to także pytanie o to, jak wygląda moja droga do pokładania ufności w mocy słowa?

Jak jest z moją wiernością słowu Boga? Jest to pytanie bardzo grzeczne, pokojowe.

Słowo ma wielką moc. – Na Twoje słowo powstały niebiosa. Na Twoje słowo wyszedł z grobu Łazarz. Czemu w moim życiu Twoje słowo nie miałoby mieć takiej mocy? Czemu wierzę w takie głupoty, że nie miałoby mieć mocy? Czemu schnę, a jeżeli schnę, to czemu nie w klimacie słowa, nie obijając się o słowo, które ma wielką moc?

Ja nie muszę go rozumieć, nie muszę go czuć. Jestem wezwany do trwania przy nim. Ono wie, co ma ze mną zrobić i ono dokonuje przemiany, nawet kiedy ja tego nie widzę.

Z działaniem słowa w nas jest podobnie, jak z dorastaniem dziecka w domu. Rodzice w pewnym momencie nawet nie potrafią zauważyć i powiedzieć, że dziecko wyrosło. Dopiero ci, którzy widzą je raz na jakiś czas, patrząc mówią: Rośnie ci to dziecko. Tak samo jest ze słowem w nas. Ono nas przemienia, ale ważne jest, aby w nim trwać. Jezus mówi: Trzymajcie się słowa. Nieraz mówimy: Trzymaj się jakoś. Trzeba dodać: Trzymaj się słowa.

Trzymaj się słowa Bożego, zostań mu wierny. Cokolwiek się teraz dzieje, jakkolwiek to wygląda w praktyce, trzymaj się słowa, choćby jego strzępka. Zaufanie słowu osadzone jest w realiach. Przecudowne jest to w nauczaniu Jezusa, że nie mówi dyrdymałów i nie bredzi dubów smalonych, ale mówi o konkretach życia, które opiera na realiach.

Posyłam was jak owce między wilki. Cóż więcej trzeba tu tłumaczyć. Owca między wilkami… Co robi owca między wilkami, kiedy je widzi? – Beczy. Co robi człowiek, który trwa przy słowie, a go nie rozumie lub czuje, że nie przynosi ono efektów? – Jęczy, czasem beczy, bo nie widzi efektów, a dostrzega coraz więcej zagrożeń, atakujących wilków. Tak będzie, bo owca zawsze będzie atrakcyjna dla wilka. Bo bezbronny wyznawca Chrystusa, trzymający się słowa, narażony jest na szyderstwa, wilcze spojrzenia, wilcze ataki zniechęcenia.

Trzymanie się słowa, zaufanie słowu niesie życie i jest w świecie jak owca między wilkami.

Trzecia, ostatnia myśl, dotyczy niezwykłej determinacji Pawła i Barnaby w głoszeniu słowa. Dzieje Apostolskie stawiają nam dziś ich przed oczami.

Mówią do Żydów: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Jest to niezwykłe zdanie.

Trzeba się modlić, drogie siostry i drodzy bracia, żebyśmy mieli tak zdecydowanych proroków, żeby ktoś kiedyś mógł nam powiedzieć: Uznałeś się za niegodnego życia wiecznego. Słowo od ciebie odchodzi. Żeby spróbować jeszcze takim wstrząsem trafić do serca.

Zwróćmy uwagę, że słowo nie mówi, nie tłumaczy tutaj jakichkolwiek zawiłości, które mogłyby stać się powodem odrzucenia słowa przez Żydów. Nie zostało powiedziane, że Żydzi odrzucili słowo, bo zostali zranieni w dzieciństwie i muszą najpierw wyzdrowieć, dopiero wówczas będzie głoszone im słowo. Tam nie ma stwierdzenia, że jest ono za trudne, dlatego je odrzucili. – Nie. Jest napisane: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan, którzy – jak zauważa autor Dziejów Apostolich – wielbili słowo.

Ciekawe, ile jest w nas radości z tego, że jest nam głoszone słowo Boże, że mamy w domu egzemplarz Pisma Świętego, że można do niego sięgnąć…

Słowo ma moc zbawić dusze, wyratować, przeprowadzić przez ciemną dolinę, dodać odwagi, mądrości życiowej. Słowo ma moc wskrzesić to, co gdzieś umarło, wyschło.

Ile jest w nas uwielbienia dla słowa, ile radości z tego, że to słowo działa i rozszerza się?

Zatem prawda o działaniu słowa mówi o tym, że zawsze będzie się miało przyjaciół. Kto zostanie wierny słowu, nie pozostanie bez przyjaciela. Prawda o działaniu słowa, to wezwanie do uczenia się zaufania słowu, że o wszystko się zatroszczy. Szukajcie najpierw królestwa Bożego, działania jego sprawiedliwości, a wszystko będzie wam dodane.

Działanie słowa to osadzenie go w realiach, w których jesteśmy – w naszych zmartwieniach, kłopotach, radościach, planach. W realiach, które są jak owce między wilkami. Im więcej słowa rozważam, im więcej do mnie dociera, tym więcej będzie wokół mnie wilków. To są realia. Ale im więcej słowa rozważam, im więcej do mnie dociera, tym więcej otrzymuję mocy, żeby nie poddać się strachowi. A im szybciej ślizgam się po słowie, tym mniej we mnie mądrości życiowej, tym bardziej trzeba zdać się na jakieś schematy, na ludzkie powiedzonka, tanie pocieszenia nic niewnoszące do życia.

Wierność słowu, to wierność zdecydowaniu, które potrafi rozprawić się z każdą okolicznością życia i nie przyjmie ucieczki przed słowem czy tłumaczenia, że jestem poraniony, zmęczony, zagubiony, bo słowo jest właśnie skierowane do takich zmęczonych, zagubionych, zalęknionych.

Panie, przymnażaj nam radości z tego, że mówisz teraz do nas, że przemawiasz słowem życia. Dziękujemy Ci, że jest ono osadzone w realiach. Dziękujemy, że dając nam to słowo, chcesz, abyśmy przez nie byli niesieni, aby inni, patrząc na nas, też zechcieli sięgnąć do słowa, bo Twoje słowo niesie życie, a każdy z nas chce żyć na wieki.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.