Dzielmy się Dobrym Słowem na 2.03.2009 r.

Egzamin z miłości

                 W Chrystusie Bóg odcina się od komplikacji i staje się w sposób prosty obecny w każdym człowieku. Bóg, który jest miłością, chce nas pytać z miłości i to jest ten największy i najważniejszy egzamin – z języka miłości – jaki jest ciągle przed nami. Zdajemy go już teraz.

 

           W czasie rozmów o jednej ze wspólnot, którą tworzymy w Kościele, pewna  osoba zwróciła się do mnie ze spostrzeżeniem, że dojrzałość wspólnoty będziemy mogli poznać po tym, jak odnosimy się do osób najsłabszych, pierwszy raz się pojawiających. To bardzo trafne spostrzeżenie głęboko zapadło mi w pamięć, tym bardziej, że po raz kolejny uświadomiło mi prawdę biblijną, którą Chrystus dziś w Ewangelii, w relacji Mateuszowej, nam przypomina: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili.

Rzeczywiście, dojrzałość każdej wspólnoty można poznać po relacji, jaką ona ma do osób najsłabszych. W relacjach małżeńskich, rodzinnych, ta dojrzałość jest do zaobserwowania szczególnie w momentach, kiedy przychodzi mierzyć się z wadą osoby kochanej, czy to męża, czy małżonki, czy też dzieci. Dojrzałość rodzica, mamy, taty względem dzieci przejawia się w tym, że potrafi nazwać po imieniu ich wady, niedociągnięcia i nigdy nie wykorzystuje ich przeciw nim samym. Przez większą cierpliwość, wyrozumiałość i takt okazuje dziecku swoje zainteresowanie i uczy je dystansu i odnoszenia się do tych wad. 

Podobnie jest z tym, co słabe, małe, mizerne, według kryteriów ludzkich odsunięte na bok, odepchnięte. Kamień odrzucony przez budujących staje się fundamentem. Ludzie, często postrzegani jako nieliczący się w świecie, jako osoby, o których nie warto wspominać, są fundamentalnym sprawdzianem tego, na ile rozpoznajemy obecność żywego Chrystusa w świecie.

Droga siostro i drogi bracie, gdy dziś przychodzi nam rozważać Dobre Słowo, słyszymy wyraźnie listę osób, w których Chrystus znajduje szczególne upodobanie. W nich jest charakterystycznie obecny. Są to głodni, spragnieni, przybysze, nadzy, chorzy, uwięzieni. Oni w pierwszej kolejności sygnalizują nam obecność Chrystusa. Ta podpowiedź Jezusa jest sprawą kluczową, do przemodlenia i przemyślenia szczególnie w okresie Wielkiego Postu, bo jedną z form pomocy bliźnim, o jakiej Kościół przypomina wyznawcom Chrystusa, jest jałmużna, czyli przyniesienie  ulgi osobom, które na nią liczą, a może już nawet nie liczą, ale jej potrzebują.

Stąd pytanie, wypływające dziś do nas z rozważań Dobrego Słowa. Na ile poważnie i praktycznie traktuję Chrystusowe słowa: Cokolwiek uczyniliście, czy też nie uczyniliście, jednemu z tych najmniejszych, to Mnie uczyniliście bądź nie czyniliście?

Na ile jest to dla mnie oczywiste, że osoby, które postrzegam jako śmieszne, żałosne, niezaradne życiowo, małżeńsko, rodzinnie, stanowią szczególne miejsce spotkania z Chrystusem? To On bierze je w obronę. To On znajduje w nich swoje upodobanie w sposób wyjątkowy.

Kiedy w jubileuszowym roku 2000 papież Jan Paweł II zachęcał do wędrówek po sanktuariach, aby uzyskać dar odpustu zupełnego, zwrócił uwagę, że oprócz miejsc świętych, znanych z różnych objawień Maryjnych, jest też sanktuarium, w którym Chrystus szczególnie przebywa, a mianowicie chory człowiek. Papież mówił, że w tym sanktuarium cierpienia obecny jest Chrystus, którego można spotkać odwiedzając chorego, przychodząc do niego. To niesamowita myśl i intuicja biblijna, ewangeliczna. Chrystus chce, abyśmy odnajdywali się w Ewangelii nie teoretycznie, ale praktycznie.

Droga siostro i drogi bracie, gdy słyszysz dziś te rozważania, która chwila twojego życia przychodzi ci na myśl?

Kiedy ostatni raz rzeczywiście miałeś w sobie na tyle odwagi i mobilizacji, żeby odwiedzić osobę odepchniętą na bok przez ciebie bądź kogoś innego, wyrzuconą na margines, na koniec?

Na ile ty, jako wezwany do odnajdywania Chrystusa w bardzo konkretnych sytuacjach, bierzesz pod uwagę, że nie są to wymagania przerastające twoje możliwości?

W Chrystusie Bóg odcina się od komplikacji i staje się w sposób prosty obecny w każdym człowieku. Bóg, który jest miłością, chce nas pytać z miłości i to jest ten największy i najważniejszy egzamin – z języka miłości – jaki jest ciągle przed nami. Zdajemy go już teraz.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za Twoją bliskość. Dziękujemy, że jesteś bardzo precyzyjny, z dokładnością do każdego, szczególnie najmniejszego człowieka, przebywasz pośród nas. Otwieraj nasze oczy. Mocą Ducha Świętego ożywiaj nasze serca, aby były wrażliwe na Twoją obecność, a przez to odkrywały, jak jesteś bliski w każdym człowieku, szczególnie tym, którego zaniedbaliśmy.  

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.