Dzielmy się Dobrym Słowem na 13.03.2009 r.

 Pan Bóg mądrze zakochany

Pan Bóg jest mądrze w nas zakochany. Wie, że przeżywamy różne trudności. Wie, że przychodzą również i takie chwile, kiedy nie chcemy być kochani, mamy już serdecznie dosyć mówienia, że Bóg kocha, że jest tutaj, że to Jego Ciało, Jego słowa, że w Wielkim Poście rozważamy Drogę Krzyżową. Wtedy też wołamy o miłość, tylko jeszcze głębszą. Bóg nas mądrze kocha, to znaczy uwzględnia, że jeżeli odrzucamy miłość, to nie dlatego, że jej nie chcemy, tylko dlatego, że sami siebie nie rozumiemy.

 


Im bardziej ktoś kocha, tym jest wrażliwszy. Tym bardziej będzie przeżywał różne sytuacje odrzucenia, których nie będzie brakować. Takie przesłanie przychodzi dziś że słowa Bożego.

 

Czy to jest sprawiedliwe? Kochać i dostać w twarz, być oplutym, niezrozumianym, obrzuconym kamieniami, wyrzuconym z czyjegoś serca? Nie, to nie jest sprawiedliwe. Ale tak to działa. Na razie tak to działa.

Pan Bóg robi, co może, żeby tak to nie działało. Każdemu z nas wyznaczył jakiś czas – wyjechał jak gospodarz winnicy – żebyśmy ucząc się od Niego mądrej miłości, która jest w stanie sprostać każdej okoliczności życia, szli odważnie ku miłości wiecznej, tam, gdzie już nie będzie bolało kochać. Tam, gdzie nie będzie odrzucenia.

Nie da się mówić o mądrej miłości bez odniesienia jej do nieba. W doczesnym wymiarze zawsze będzie się pojawiał jakiś cierń, kolec, niezrozumienie, szok doznany od osoby obdarzanej miłością , która kolejny raz tę  miłość odrzuciła. Tak to na razie działa w doczesności.

Powtórzmy z całą mocą, czerpiąc z dzisiejszego Bożego słowa: Pan Bóg robi wszystko, żeby tak to nie działało na wieki. Żeby to był tylko epizod, czas przejściowy jak doczesność. Osiemdziesiąt, siedemdziesiąt lat jest miarą naszego życia.

Pan Bóg, jako jedyny, jest w stanie nauczyć nas mądrej miłości. Nie teoretycznie i nie w sposób oderwany od konkretów życia, ale osadzony mocno w realiach. Także tych, które i dziś sprawiły, że rozważamy Boże słowo. Życie się toczy. To dzieje się naprawdę – Pan inwestuje w nas z całą mocą miłości.

Nawet On, przy całej swojej mądrości, pomysłowości, szukając mnóstwa sposobów, docierających dziś do nas w obrazie sług wysyłanych do dzierżawców winnicy, nie poradził sobie z ludzką wolą, to znaczy, nie każdego skłonił do odkrycia, że życie jest przejściowe, że wszystkiego nie da się na ziemi pozałatwiać, że trzeba czekać na wieczność, że trzeba się trudzić.

My, ucząc się od Niego – nie może być uczeń nad Mistrza – też powinniśmy wpisać w nasze relacje z ludźmi, że nie wszystkie będą naznaczone zamierzonym przez nas przejawem miłości. Ja ciebie dzisiaj zranię – śpiewa jeden z zespołów ewangelizacyjnych – ty mnie jutro zranisz. Tak to działa.

Kto nie uwzględnia ciernia na głowie Chrystusa, do którego się przytuli, ten się rozczaruje, bo ten cierń i jego zrani – uczył Jan Paweł I.

Przychodząc do Chrystusa, organizując sobie ten błogosławiony czas, spędzając go z Bogiem mądrze do nas mówiącym, chcemy zaczerpnąć Jego mądrości do naszych relacji – tych, które mamy do siebie samych, do najczęściej napotykanych osób, i tych, z którymi się spotykamy, choć zrobilibyśmy wszystko, żeby ich na oczy nie widzieć. Te osoby też uczą miłości.

Miłość nieprzyjaciół – uczy Chrystus – to błogosławieństwo. Tu trudniej wyciska się z nas miłość. Ale nieprzyjaciele też są nam potrzebni. Przeciwności też nam służą, przynoszą błogosławiony owoc, jeśli czerpiemy z mądrości, jaką daje Bóg.

To Bóg potrafi wyprowadzić dobro z tej podłości, obojętności, z cwaniactwa, rozbrzmiewającego dziś z ust i postaw dzierżawców winnicy. To Bóg potrafi wyprowadzić dobro z narcyzmu, w jaki wpadł Józef, który miewał sny i tak się nimi chwalił, że budził zazdrość. Może wyprowadzić dobro również z niedojrzałej miłości Izraela, ojca Józefa, który nie zauważył, że oprócz Józefa ma więcej synów i najbardziej jego kochał. To grozi nam wszystkim: nauczycielom, rodzicom, wychowawcom. Mieć jakiegoś pupilka. Ukochać sobie tylko jedno dziecko spośród czwórki w domu. Niebezpieczne.

Tylko Bóg może wyprowadzić z tego dobro, jeśli człowiek je uzna. Tak jak Józef uznał swe doświadczenia z Egiptu. Tak jak patrzący na odrzucenie Chrystusa zrozumieją, że to jest błąd i z tego skorzystają.

Pan Bóg jest mądrze w nas zakochany. Wie, że przeżywamy różne trudności. Wie, że przychodzą również i takie chwile, kiedy nie chcemy być kochani, mamy już serdecznie dosyć mówienia, że Bóg kocha, że jest tutaj, że to Jego Ciało, Jego słowa, że w Wielkim Poście rozważamy Drogę Krzyżową. Wtedy też wołamy o miłość, tylko jeszcze głębszą. Bóg nas mądrze kocha, to znaczy uwzględnia, że jeżeli odrzucamy miłość, to nie dlatego, że jej nie chcemy, tylko dlatego, że sami siebie nie rozumiemy.

Papież Jan Paweł II, zwracając się do młodzieży w Krakowie w 1987 roku, zauważył: Człowiek jest mocny. Mocny świadomością celów, świadomością zadań, świadomością powinności, a także i świadomością tego, że jest miłowany. Musi w  świadomości wszystkich nas stanąć na pierwszym miejscu, że jest Ktoś, kto miłuje bezwzględnie. Nigdy się z tej miłości nie wycofuje. Choćbym ja był najgorszy, choćbym ja Go zawodził, choćbym ja Go zdradzał tak jak Go zdradził nawet i ten Piotr, którego jestem następcą – mówił Papież – On nie zawodzi. Można na Jego miłość zawsze liczyć.

Ależ dziecinna prawda. Taka prościutka – dla dzieci z przedszkola. Ależ potrzebna prawda. Dla wszystkich, którzy zdecydowali się poświęcić Panu Bogu trochę więcej czasu, nie wyliczając Mu na zegarku, tylko licząc na to, że będzie dalej mądrze kochał.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.