Dzielmy się Dobrym Słowem na 12.03.2009 r.

Aby zdobyć błogosławieństwo

  Człowiek korzystający z błogosławieństwo to ten, który przylgnął sercem do Boga, w Nim upatruje we wszystkich okolicznościach życia jedynego rozwiązania. Papież Benedykt XVI wspomina, że nawet w sytuacjach po ludzku beznadziejnych, ten, kto chce mieć relację z Bogiem Wszechmogącym, opowiada się po stronie dobra. Nawet gdy wszystko wskazuje na to, że dobra z tego nie będzie bądź nie będzie ono takie, jakiego oczekiwałyby konkretne osoby, to Bóg Wszechmogący jest w stanie z każdej sytuacji w swoim czasie wyprowadzić dobro.

Każdego dnia razem z nami budzą się błogosławieństwo i przekleństwo – są  do naszej dyspozycji, ciągle pod ręką, w zasięgu rytmu bicia serca. To w nas dokonuje się wybór między jednym a drugim. Przez przeżywanie każdej chwili spływa na nas bądź moc uskrzydlająca, zawarta w błogosławieństwie, bądź też to, co nas dołuje, czyli przekleństwo.

Prorok Jeremiasz jasno i wyraźnie nazywa jedną i drugą rzeczywistość. Lokalizuje ją i dotyka w odniesieniu do ludzkiej nadziei, która tak jak błogosławieństwo i przekleństwo, razem z nami każdego dnia się budzi: chce istnieć, żyć, chce być pielęgnowana.

Przekleństwem nazywa inwestowanie w nadzieję, którą upatrujemy w człowieku, w ludzkim sprycie, w doczesnych zdolnościach. To przekleństwo przekłada się na konkretne przeżycia: rozczarowania, frustracje czy też zniechęcenia do kontaktów z ludźmi – zarówno tymi, których określamy jako naszych bliźnich, jak i z sobą samym, bo siebie też potrafimy traktować ponad swoje możliwości, ponad siły, jak boga.

Błogosławieństwo związane jest z odniesieniem swojego serca do źródła, do Dawcy, a Dawcą serca, Dawcą ludzkiego życia jest Bóg.

Prorok Jeremiasz porównuje człowieka, który zawęził swój horyzont myślowy tylko do doczesności, do ludzi i do rzeczy – do dzikiego krzaka rosnącego na bezludziu, pustkowiu, miejscu spalonym i niedostrzegającego nadejścia szczęścia. Zajęty szukaniem coraz to nowych układów, zależności, potwierdzeń swojej wersji wydarzeń, nie jest on otwarty na prawdziwe szczęście, na dopływ tej nadziei, która zawieść nie może, bo swoje źródło ma we wszechmocy Boga. Człowiek nie jest wszechmogący – Bóg jest wszechmogący! Katechizm uczy, że źródłem nadziei jest wszechmoc Boga.

Człowiek korzystający z błogosławieństwo to ten, który przylgnął sercem do Boga, w Nim upatruje we wszystkich okolicznościach życia jedynego rozwiązania. Papież Benedykt XVI wspomina, że nawet w sytuacjach po ludzku beznadziejnych, ten, kto chce mieć relację z Bogiem Wszechmogącym, opowiada się po stronie dobra. Nawet gdy wszystko wskazuje na to, że dobra z tego nie będzie bądź nie będzie ono takie, jakiego oczekiwałyby konkretne osoby, to Bóg Wszechmogący jest w stanie z każdej sytuacji w swoim czasie wyprowadzić dobro.

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją.  Jeremiasz porównuje go do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi – ono ciągle zmierza do tego, co daje nadzieję, trwałość, co odżywia.

Droga siostro i drogi bracie, dziś przed tobą z pewnością staną wybory między błogosławieństwem a przekleństwem. Pan Bóg nie jest zainteresowany gaszeniem zdolności i ludzkich relacji. Chciałby, aby one były rozpatrywane jako Jego dary i naprowadzały na Niego.

Gdzie w twoich relacjach z ludźmi odkrywasz drogę dojścia do Pana Boga?

Gdzie czujesz, że blokowane są żywe relacje z Bogiem przez określone rzeczy czy też konkretnych ludzi?

Na ile zdajesz sobie sprawę, że bez modlitwy, stanowiącej klimat do rozważań twoich relacji, błędnie ocenisz rzeczywistość?

Jak często sięgasz do przemodlenia spraw i ludzi, z którymi się spotykasz?

I na ile upatrujesz obecności Boga w najbardziej beznadziejnych sytuacjach twojego życia, jako jedynego rozwiązania i pewności w konkretnych  decyzjach?

           Czy twoje korzenie: serca, myślenia, działania, relacji, odczuwania i przeżyć, puszczają się ku strumieniowi – ku Bogu, który jest źródłem twojej nadziei, miłości i wiary?

Źle zainwestowana nadzieja – czy to pokładana w rzeczach, czy w osobach – kończy się nie tylko frustracją, rozczarowaniem czy gnuśnością, ale wieczną katastrofą, pomyłką. Chrystus przestrzega nas dzisiaj przed tym w przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Chrystus używa obrazu, który do połowy są w stanie potwierdzić wszyscy ludzie zdrowo oceniający rzeczywistość. Istotnie tak jest w życiu doczesnym, że dysproporcje między mającymi zbyt wiele a tymi, którzy nic nie mają, bardzo łatwo wychwycić. Problem nie polega na tym, ile się ma. Nie chodzi nawet o to, żeby nie obdarzać człowieka zaufaniem czy też nie pokładać nadziei w człowieku. Problem tkwi w tym, jaką mam do tego relację, czy rzeczywiście zdaję sobie sprawę, że człowiek jest człowiekiem i ma prowadzić do Pana Boga, a nie jest bogiem, który ma prowadzić do człowieka.

Czy biorę pod uwagę, że otaczające mnie rzeczy nie są w stanie odwzajemnić moich najgłębszych pragnień, co często bardzo nachalnie próbują wmówić nam reklamy: Bądź sobą i wybierz to... To da ci szczęście... Nowa receptura rozwiąże dotychczasowe problemy...

 Gdzie w tobie, droga siostro i drogi bracie, jest przeświadczenie, że jako chrześcijanin – człowiek wezwany do formacji swojego serca i umysłu na podstawie słowa Bożego – masz otwartą perspektywę życia wiecznego i jasno określone reguły postępowania?

                Panie, dziękujemy Ci, że opowiadasz przypowieści nie po to, żeby nas zdołować, ale tym bardziej zachęcić do korzystania z błogosławieństw. Daj nam właściwe rozeznanie naszych relacji do osób i do rzeczy. Pozwól nam odkryć, że Prawo i prorocy, czyli Twoje słowo oraz ci, którzy w Twoim imieniu nam je przybliżają, to jedyne źródło mądrości w tym, co nas teraz spotyka. Nie daj, abyśmy ulegli zniechęceniu do rozważania Twojego słowa, stosowania Twoich praw i wskazań w konkretnym życiu.

Pomóż nam mieć przyjaciół będących Twoimi przyjaciółmi, a tych, którzy odciągają nas od Ciebie, pozwalaj darzyć życzliwością i miłosierdziem pochodzącym z Twoich odruchów serca. Jezu, miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Uzdalniaj nas do wyboru błogosławieństwa, które będziemy potrafili odróżnić od przekleństwa. Nie daj, abyśmy wrobili się w zniechęcenie, które tak łatwo może nas zdobyć.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.