"...Dobrym Słowem" piątek 30 tydz. zwyk. 31.10.2008,

Trwać Sercem

Flp 1, 1-11; Ps 111, 1-2.3-4.5-6; Łk 14, 1-6

Każde ludzkie serce jest narażone na faryzeizm. Każde serce może przechowywać w sobie jakąś zatrutą wodę, która nie jest wodą ożywiającą, ale trucizną. Dlatego dzisiejsze spotkanie z Chrystusem w czasie rozważań słowa zaprasza nas do postawienia pytania, na ile moje serce trwa przy Chrystusie, a na ile trwają przy Nim tylko obrzędy, zewnętrzna warstwa?


Trwać sercem

Trudno rozmawia się z osobami, które mają wszystko ustalone z góry. Jeżeli spotykają się z kimś innym niż one same, to tylko po to, żeby te ustalone z góry poglądy przeforsować. Właściwie z taką osobą nie ma dialogu.

Chrystus przychodzący, aby przynieść pomoc każdemu człowiekowi, i do takich serc chce się dostać. Takim sercom też pragnie okazać miłosierdzie.

Jesteśmy dziś świadkami sceny, kiedy Jezus przychodzi w szabat do domu pewnego przywódcy faryzeuszy, aby spożyć posiłek. Zdobyć takiego przywódcę faryzeuszy do wielkich dzieł Boga, to niebywała sprawa, ogromna duchowa korzyść.

Niedawno opowiadał mi ktoś, kto ma w kręgu swoich bliskich osobę wręcz zoologicznie nienawidzącą Kościoła, księży i tego, co Kościół katolicki sobą prezentuje, że przeżywa ogromne trudności w wierze, bo jest wyśmiewany. Często ma nieprzyjemne sceny z tego powodu, że się modli. Jest w tej osobie ogromna moc Ducha w modlitwie i cierpieniu. Kiedyś w wielkiej pokorze ta osoba powiedziała: Proszę księdza, ile Pan Bóg musiałby mieć korzyści, gdyby nawrócił kogoś tak nienawidzącego Kościoła. Zupełnie jak w przypadku jednego z faryzeuszy, jakim był św. Paweł, którego Chrystus nawrócił po swoim zmartwychwstaniu.

Rzeczywiście, byłaby to ogromna korzyść duchowa. Ale realia są takie, jakie są. Oddziaływanie Boga, który chce pomóc każdemu człowiekowi, następuje w każdej chwili, każdego dnia. Bóg nad tym pracuje. Ale Bóg się nie narzuca. Decyzja zawsze jest po stronie człowieka.

Jezus działa mocą dobra, mocą uzdrowienia. W czasie obiadu, na którym jest Chrystus, przychodzi człowiek z ogromnym problemem organizmu – przetrzymuje w sobie wodę i puchnie. Pragnienie przyjęcie wody jest ogromne, ale organizm sobie z nią nie radzi. W domu faryzeuszy Jezus jest śledzony – nie jest tak do końca przyjęty. Ludzie prostego serca przyjmują Jezusa, faryzeusze Go śledzą, sprawdzają: Ciekawe, czy Bóg zadziała? Ciekawe, czy spełni moje oczekiwania?

Ponieważ Jezus jest śledzony, wyczuwa tę sytuację i wie, że jest dzień szabatu, dla faryzeuszy wyjątkowy, są oni jednak kompletnie zaślepieni przepisami mówiącymi, jak obchodzić ten wyjątkowy czas.

Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. Wykracza to poza ich pomysłowość. Jeśli ktoś ma już ustalone schematy, trzyma się ich i nagle zostaje zaskoczony jakąś nową propozycją, siłą życia, to sobie z tym nie radzi, bo przecież nie znajdzie odpowiedzi w książce, a w sercu jej nie ma.

Jezus dotyka chorego na wodną puchlinę, uzdrawia go i odprawia. Później siła starania o zdobycie serc tych, którzy są daleko od Boga, wyraża się w skłonieniu ich do refleksji.

Rzekł do nich: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?» Jeżeli z wodą ma kłopoty syn albo wół, bo wpadnie do studni i tonie, któż mu nie pomoże nawet w dzień szabatu? I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

Chrystus podejmuje kroki, aby dotrzeć do wszystkich serc, bo każde ludzkie serce narażone jest na faryzeizm i mówienie sobie, że ja już wiem swoje, ja mam swoje ustalenia, nikt mi nie będzie tłumaczył, jak mam żyć. Co on może wiedzieć?...

Każde ludzkie serce jest narażone na faryzeizm. Każde serce może przechowywać w sobie jakąś zatrutą wodę, która nie jest wodą ożywiającą, ale trucizną. Dlatego dzisiejsze spotkanie z Chrystusem w czasie rozważań słowa zaprasza nas do postawienia pytania, na ile moje serce trwa przy Chrystusie, a na ile trwają przy Nim tylko obrzędy, zewnętrzna warstwa?

Na ile zdaję sobie sprawę z tego, że choćby w najbliższe dni, owszem, ważne jest nawiedzenie cmentarza, zapalenie znicza, ale jeszcze ważniejsze, aby mieć serce gotowe do przyjęcia Ciała Pańskiego i ofiarowania za zmarłych modlitwy, którą Kościół w pierwszych ośmiu dniach listopada przedstawia jako propozycję pomocy duszom czyśćcowym.

Na ile dla mnie ważniejsze jest to, aby wewnętrznie pomóc zmarłym, a nie tylko na zewnątrz pokazać, że posprzątałem grób, u mnie wszystko elegancko wygląda, a tamci grobu nie posprzątali…

Pomóż nam, Panie, abyśmy sercem trwali przy Tobie, abyśmy byli czujni, bo i nam grozi faryzeizm.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.