"...Dzielmy się dobrym słowem" na 6.12.2008 r.

Ten, którego obchodzi

Chrystus chce być na tyle blisko swojego ludu, że obchodząc wszystkie miasta, osobiście dociera do swoich wyznawców. Naucza w tamtejszych synagogach, głosi Ewangelię królestwa, leczy wszystkie choroby i słabości. Nie jest teoretycznie przejęty losem przychodzących tłumów, które spotyka, ale bardzo praktycznie. Znajduje się blisko ludzkiej biedy, znękania i porzucenia, jak pasterz, który szuka owiec, dociera do nich ze swoją mocą – z mocą Ducha Świętego, z radosną nowiną o bliskości Boga nadającego sens życiu. Podnosi duszę i utrzymuje ją we właściwych, zdrowych relacjach. One procentują czy też owocują zdrowymi relacjami z innymi ludźmi.


Parafrazując słowa dzisiejszej Ewangelii – Jezusa obchodzą wszystkie miasta i wioski, więc twoje miasto, twoja wioska, twój pokój, dom, twoje miejsce pracy, spoczynku, choroby, cierpienia, radości, smutków też Go obchodzi. Bardzo konkretnie dzisiaj o tym mówi. Te słowa mierzą się z nasza niewiarą. Mogą zupełnie nie pokrywać się z naszym dotychczasowym doświadczeniem. Te słowa chcą się mierzyć nawet z rzeczywistością trudu, oporu czy też niedowierzania. Chrystus zaprasza nas, abyśmy przy nich siedli i przyjęli przychodzącego w nich samego Boga.

Chrystus podejmuje się ogromnej pracy – jest robotnikiem, który od świtu do nocy haruje, przychodzi, żeby objawiać królestwo niebieskie. Nie skorzystał z przedstawionej Mu przez demona propozycji, aby oddać pokłon szatanowi, wtedy wszystkie ludy będą Jego – wszystkie miasta, wioski, królestwa, potęgi. Chrystus po prostu bierze się do roboty. Idzie, aby zdobywać ludzkie serca. Podejmuje ten wysiłek.

Droga siostro i drogi bracie, tak Bóg ukochał świat, że stał się jednym z nas. Chce dotrzeć do każdego z nas w ten prosty, ludzki sposób. Ta prawda szczególnie rozbrzmiewa, gdy przygotowujemy się do powtórnego przyjścia Chrystusa, do przeżywania tajemnicy wcielenia w Bożym Narodzeniu, po to, aby nauczyć nas otwartości. Bóg otwiera się przed nami. Oto Bóg tak bardzo obnaża się przed tobą, droga siostro i drogi bracie, że pozwala się nawet skrzywdzić, żebyś tylko doświadczył, że zależy Mu na tobie, że jest zapracowany. Jego praca obejmuje znękanych i porzuconych, tych, którzy sami siebie nękają, porzucają przez to, że nie traktują siebie jako dzieci Bożych, jako osoby, do których skierowane jest słowo, a Chrystus przychodzi wcielony w słowie, aby być blisko każdego z nas. Jego obecność nie skończyła się. Także w tej chwili chce być obecny i po ludzku do nas przychodzić. Pragnie przez bardzo ludzkie odruchy budzić w nas refleksji o Bogu, który aż tak ukochał człowieka. To nie jest teoretyczna refleksja. Ona ma owocować tym, że człowiek sam wobec siebie i wobec innych staje się ludzki, tak jak Bóg stał się ludzki. Nie tylko według swoich kryteriów i filozofii, ale według tego, co pokazuje Chrystus.

Taki Chrystus chce dzisiaj do nas docierać. Dlatego wybiera sposób, jakim jest głoszenie królestwa Bożego, leczenie wszystkich chorób i słabości.

Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».

Przypomnijmy dwie podstawowe prawdy wynikające z tego tekstu. Po pierwsze, aby ktoś był ludzki, tak jak ludzki stał się Bóg, trzeba to wymodlić. Człowiek sam siebie musi wymodlić za każdym razem, kiedy mówi coś o Bogu, kiedy mówi coś po ludzku do drugiego człowieka. Gesty, słowa, wydarzenia, winny być przemodlone. Trzeba prosić Pana, żeby wyprawił swoich robotników, to znaczy, żeby uposażał, uzdalniał Duchem Świętym do ukazywania Jego, aby i ich obchodziły wszystkie miasta i wioski.

Oczywiście, w pierwszej kolejności kojarzymy to z osobami z urzędu wezwanymi do głoszenia Chrystusa w Kościele, czyli z biskupami, prezbiterami, diakonami, katechetami. Jednak każdy ochrzczony jest do tego wezwany. Nie ma przeproś.

Jeżeli nie ukazujemy Chrystusa, prosząc wcześniej o to, aby dał nam zdolność do ukazania Jego samego, to gnuśniejemy. Jeżeli nie uruchamiamy zdolności, nie korzystamy z obecnych w nas darów, to przeżywamy zgnuśnienie. Jeżeli nie podejmujemy ryzyka odkrycia tego, czym możemy służyć, a zamykamy się w sobie i ciągle boimy się wszystkiego, co się budzi w nas, to gnuśniejemy. Tu potrzebna jest interwencja nie kogo innego, jak tylko Chrystusa, który w takich chwilach szczególnie mówi: Proście. Nie analizujcie, gdzie jest przyczyna takiego stanu rzeczy, do czego to zmierza, ale proście Pana żniwa, żeby wypędził – jak mówi dokładniejsze tłumaczenie – robotników na swoje żniwo, aby z was uczynił robotników, aby was przynaglił, żeby z tej gnuśności was wydobył, żeby was wydostał z tych piwnic, w których się pozamykaliście. Jednak potrzeba kroku także z naszej strony. Tym krokiem jest prośba. Proście Pana żniwa. Proście, aby zrobił z was robotników, abyście wypisali się z klubu lesera, leniwca, obiboka.

Ta zachęta skierowana jest zarówno do prezbiterów, biskupów, diakonów, jak i do każdego chrześcijanina, czyli do ciebie także, droga siostro i drogi bracie.

Druga interpretacja tej Ewangelii to wołanie, aby byli robotnicy w winnicy Pańskiej, żeby budziły się nowe powołania. Powołania są, chodzi o to, żeby była odpowiedź na nie, żeby z ludzkiego serca Pan Bóg wypędził budzący się strach, który blokuje przed odpowiedzią na Jego wezwanie: Głoś. Pójdź za Mną.

Po skierowanych do uczniów konkretnych słowach o żniwie i wezwaniu do proszenia o to, by Pan żniwa wyprawił robotników, Chrystus przywołuje do siebie dwunastu: Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości.

Chrystus udziela tego, co potrzebne, aby mieć władzę nad duchami nieczystymi, nad słabościami rujnującymi naszą relację z Bogiem nie tyle przez to, że się pojawiają, ale przez to, że nie są przez nas wyznawane przed Panem. A pojawiać się będą. Przez jakiś czas dopuszczana jest również i słabość, żeby moc się w nas doskonaliła, byśmy odkryli, że nie własną siłą człowiek zwycięża – jak mówi psalmista – ale siłą człowieka jest zaufanie pokładane w Bogu, pokora, uznanie tego, że to Bóg działa.

Pan dźwiga pokornych,  karki grzeszników zgina do ziemi – mówi dzisiaj psalmista. Nasz Pan jest wielki i potężny, a Jego mądrość niewypowiedziana.

Z tej wielkości i potęgi, w swoim Synu Jezusie Chrystusie, udziela uczniom władzy nad duchami nieczystymi, aby nie było z nimi dyskusji. Nieczystymi, to znaczy nie tylko nakłaniającymi do grzechu fizycznego przeciwko ciału swojemu lub drugiego człowieka. Chodzi przede wszystkim o grzechy, bo nieczystość to ogólnie grzech. Chrystus daje moc, aby nie było dyskusji z tymi myślami. Od razu trzeba je wypędzać i leczyć to, co zrobiły w sercu te dopuszczone myśli, przechowywane grzechy. Skutki są często przekładane na różne wydarzenia, relacje, zachowania, które nas przerażają. Często skutek grzechu popełnionego w jednej czy drugiej materii, przekłada się w nas na jakieś elementy zablokowania. Nie mamy pojęcia, jak wielką tajemnicą jest grzech, tak samo jak nie mamy pojęcia, jak wielką tajemnicę stanowi miłosierdzie Boże, dlatego trzeba Chrystusa posłuchać, kiedy przywołuje i chce uzdalniać do życia według udzielanej przez Niego mocy.

Jak Pan nas przywołuje? – Choćby nawet przez to słowo, przez zaproszenie do systematycznej modlitwy, spowiedzi, do rekolekcji, do modlitwy za głoszących rekolekcje, do korzystania z Eucharystii. Nawet sami nie wiecie, jak jesteście piękni, kiedy znajdujecie się w zasięgu słowa Bożego i Eucharystii – tak mówił do młodych Jan Paweł II. Ale te słowa kieruje także do każdego z nas. Sami nie zdajemy sobie sprawy, jak stajemy się piękni, kiedy jesteśmy w zasięgu słowa Bożego i Eucharystii – w tym miejscu, gdzie słowo stopniowo nas przemienia. Ileż jeszcze do wypracowania ma w nas Chrystus…

Droga siostro i drogi bracie, ty się nie dław ani radością, ani swoją słabością. To nie jest wszystko. Jeszcze większe rzeczy zobaczysz. Chrystus się tym nie zraża. To jest pracownik, który wie, że ma sporo do wypracowania i wykształtowania w nas. Jeżeli On się nie zniechęca, to jakim prawem ty się zniechęcasz? – Jedno jest tylko takie prawo: zapatrzenie w siebie… Kiedy tak się dzieje, proś Pana żniwa, żeby i z ciebie wyprawił robotnika, żeby i ciebie uzdolnił.

Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Po co? – Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.

W pierwszej kolejności są owce, które poginęły z domu Izraela, osoby pogubione, urzędowo traktujące Kościół, ze śmiechem przyjmujące stwierdzenie, że Bóg jest żywo obecny w tym świecie. Za tym śmiechem, kpiną, ironią, kryją ogromną prośbę, żeby ktoś im pokazał żywego Boga. Tylko Bóg może sam siebie pokazać. Zdecydował się pokazać przez tych, którzy wyrażą Mu na to zgodę, czyli przez ludzi – przez ciebie, droga siostro i drogi bracie, i przeze mnie. Prosi, aby w ten sposób na Niego patrzeć.

Nieraz słyszę pytanie: Jak się ksiądz czuje? Odpowiadam: Potrzebny. Niech tak zostanie. Jeżeli modlitwy ludzi będą nadal szły, to moja posługa dalej będzie przydatna tym osobom, które chcą z niej korzystać.

Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Tą owcą, która zginęła z domu Izraela, często jesteśmy my sami, i często w pierwszej kolejności Chrystus kieruje to do nas: Pozwól się odnaleźć. Pozwól się potraktować jak owca, która poginęła, bo Jezus lituje się nad znękanymi, porzuconymi, jak nad owcami nie mającymi pasterza: On leczy złamanych na duchu i przewiązuje im rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej nadaje imię.

Potraktuj się, droga siostro i drogi bracie, jako osobę, do której Chrystus dzisiaj przychodzi i która Chrystusa obchodzi. On jest zainteresowany twoim życiem. Często nie może się do ciebie dobić, więc błagaj, pękaj, klęcz, krzycz, wrzeszcz, aby i do ciebie dotarła radosna nowina o bliskości królestwa Bożego. Izajasz dziś mówi: Twoje uszy usłyszą słowa rozlegające się za tobą: «To jest droga, idźcie nią!», gdybyś zboczył na prawo lub na lewo.

Oto spełnia się proroctwo Izajasza. Oto dziś spełniają się słowa, które słyszysz. Twoje uszy słyszą słowa rozlegające się za tobą: To jest droga, idźcie nią. Tą drogą jest Chrystus, który w taki sposób dziś do ciebie się zwraca.

Szczęśliwi wszyscy, co ufają Panu.

Jezu, Ty niezwykle żywo przychodzisz do swojego ludu i bardzo po ludzku ukazujesz, jak człowiek winien wyglądać w oczach Bożych. Dziękujemy Ci za Twoje miłosierdzie i cierpliwość, jaką masz względem nas. Daj, abyśmy wykazywali się taką samą cierpliwością do siebie i innym przez to pokazywali, że Ty nas tak traktujesz.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.