"Dzielmy się Dobrym Słowem" na 28.12.2008 r. Świętej Rodziny

Posłuszni słowu

 Jesteśmy zatem przy Świętej Rodzinie, która dostaje wyraźne ostrzeżenie. Staje przed nami szczególnie św. Józef, odpowiedzialny za Dziecię i Jego Matkę: Gdy mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić».

                Dopiero na wzburzonych falach widać, jak zbudowany jest okręt – mówi powiedzenie marynarzy. Jeżeli przeniesiemy je na dzisiejsze święto i dopasujemy do okoliczności, w jakich słowo Boże ukazuje tajemnicę rodziny, możemy dodać, że dopiero sytuacje krytyczne, podbramkowe, ukazują, na czym zbudowana jest rodzina, z czego czerpie swoją siłę wspólnota życia i miłości małżonków i ich dzieci.

                Staje dziś przed nami, w oktawie Bożego Narodzenia, Święta Rodzina. Jesteśmy przy Niej w sytuacji krytycznej – fale bardzo mocno uderzają w okręt. Pokój i bezpieczeństwo są zagrożone.

Zaufanie, nieustannie kształtujące relacje między Józefem a Maryją, przynosi już błogosławione owoce. Jednym z nich jest podatność na prowadzanie Boga. W sytuacjach podbramkowych ci, co ufają Bogu, nie zostają opuszczeni – mają światło oraz bardzo wyraźne i konkretne prowadzenie. Błogosławiony każdy, kto się boi Pana, kto chodzi Jego drogami – mówi psalmista.

Jesteśmy zatem przy Świętej Rodzinie, która dostaje wyraźne ostrzeżenie. Staje przed nami szczególnie św. Józef, odpowiedzialny za Dziecię i Jego Matkę: Gdy mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić».

Posłuszeństwo słowu Bożemu, przepełnienie mocą wypływającą z rozważań Bożego słowa, staje się siłą napędową rodziny i światłem w kierowaniu nią. Ogromna odpowiedzialność spoczywa na ojcu rodziny. To on ma być czytelnym przykładem zaufania pokładanego w Bogu. Jego ojcostwo ma swoje źródło w Bogu. Zaufanie, które winno przekładać się na konkretne postawy życiowe, szczególnie na bardzo czytelne przykłady życia, ma promieniować na całą rodzinę. To właśnie u boku ojca żona i matka ma znajdować oparcie i bezpieczeństwo. W jego ramionach ma odnajdywać to, czego sama z siebie nie będzie potrafiła wykrzesać, a mianowicie wsparcie. To ojciec czuwa nad bezpieczeństwem rodziny, a sam odnajduje to bezpieczeństwo w zaufaniu pokładanym w Bogu.

Pierwszą cechą świadczącą o tym, że rodzina stoi w obliczu problemu, któremu może stawić czoła, jest zaufanie pokładane w Bogu, wiara wypływająca ze słowa rozważanego i przyjmowanego.

Drodzy ojcowie, dziś w przesłaniu wypływającym z Bożego słowa brzmi bardzo wyraźne pytanie skierowane do was: Na ile wasza postawa zapewnienia bezpieczeństwa, pokoju i prowadzenia, opiera się na żywych dialogach z Bogiem, który przez swoje słowo chce kształtować w was wiarę coraz silniejszą i odporniejszą na mnożące się przeciwności?

Na ile wasze dialogi modlitewne z Bogiem obejmują żonę, dzieci, rodzinę, której jesteście głową?

Święta Rodzina nie jawi się nam dziś ze słowa Bożego jako jakaś sielanka, jako Małżonkowie oderwani od życia, w porcelanowej oprawie. Stają przed nami osoby, których doświadczenia obejmują niepokój, zagrożenie życia, a także konkretne, bardzo poważne decyzje ucieczki do Egiptu, bycia na emigracji i powrotu stamtąd.

Tym, co spaja i ożywia Rodzinę ukazaną w osobie Jezusa, Maryi i Józefa, jest otwartość na posłuszeństwo słowu samego Boga. Bóg i dziś nie przestaje przemawiać do rodzin znajdujących czas na modlitwę. I dziś nie przestaje wzmacniać swoim pokojem ludzi przychodzących po niego, czerpiących siły z Eucharystii.

Bóg nie zapomniał, że podstawową relacją, w jaką człowiek winiec wejść i w jakiej się kształtuje, jest relacja w rodzinie, między najbliższymi. A skoro jest to relacja między najbliższymi, to tu jest największa szansa na rozwój najpiękniejszych, szlachetnych uczuć, postaw, ale jest także ogromne niebezpieczeństwo najbardziej zalegających w pamięci ludzkich zranień.

Niezmiernie ważna, konieczna, a wręcz niezbędna dla normalnego funkcjonowania rodziny jest atmosfera przebaczenia, serdecznego miłosierdzia. Bez niego ani rusz, bez niego zostają tylko zadry, skazy i ukryte bądź jawne pretensje.

Przebywając z kimś dwadzieścia cztery godziny na dobę, ocierając się o kogoś, kogo właściwie widzi się non stop, można ulec pokusie zniechęcenia, akcentowania tylko tego, co jest męczące, czyli słabości – słabości rodziców, dzieci. Ocieranie się o siebie często może być powodem rozdrażnienia, złości, wynoszenia się, niechęci do siebie oraz kłótliwości. Może to wyniknąć na skutek zaniedbań, jakimi są rezygnacja z modlitwy, zaniechanie proszenia o miłosierdzie, odstępstwa od stosowania w swoim życiu przebaczenia. Często jesteśmy pamiętliwi, niezwykle boleśnie odwołujemy się do różnych niepotrzebnie wypowiedzianych słów, nerwów, okazanej niecierpliwości, szczególnie w chwilach, kiedy tak bardzo liczyliśmy na zrozumienie ze strony dziecka, rodziców. Przechowując w pamięci takie przykre doświadczenia, a nie przywołując Bożego miłosierdzia, skazujemy się na traktowanie siebie nawzajem jako swoistych manekinów w postaci dzieci lub rodziców. Dlatego miłosierdzie stanowi niezwykle ożywczą siłę, która potrafi stonować to, co wybuchło w rodzinie.

Na ile upraszam, jako ojciec, mama, córka, syn, dziadek, babcia, miłosierdzia dla swojej rodziny?

Kiedy ostatni raz prosiłem o działanie miłosierdzia Bożego w mojej rodzinie?

Ile razy, korzystając z modlitwy, do której wzywa mnie Kościół – koronki do Miłosierdzia Bożego – upraszałem wylania Świętego Ducha, Ducha miłości, Ducha przebaczenia, na relacje, jakie tworzą moją rodzinę?

Każda rodzina, nawet najbardziej ułożona, ma i będzie miała pokusę zniechęcenia się sobą nawzajem jej członków, akcentowania tylko tego, co słabe, co jest wadą.

Alessandro Pronzato zauważa: Dziecko nie jest do użytku rodziców. Nie może banalnie służyć im do zaspokajania ambicji lub schlebiania próżności. Najbardziej upokarzające widowisko dają dorośli, którzy traktują swe dzieci jak lalki albo manekiny.

Rodzice, którzy chlubią się swoimi dziećmi i niejako wożą je na wystawę, aby nimi się chwalić, czy też rodzicie zbyt emocjonalnie podchodzący do dzieci, mogą – cytując Alessandro Pronzato – odstawiać najbardziej upokarzające widowisko. Oczywiście nie chodzi tu o tropienie w sobie takiego rodzica, ale o uwrażliwienie się poprzez konkretne pytania na to, że dziecko jest darem Boga. Jako rodzic jestem zobowiązany służyć mu i pomóc w odkryciu tajemnicy, jaką w sobie nosi – tajemnicy bycia dzieckiem samego Boga. Sam natomiast mam odkrywać tajemnicę towarzyszenia mojemu dziecku jako rodzic – tak, jak Jezusowi towarzyszyli Maryja i Józef.

Często chore ambicje, wyrażane przez różne emocjonalne uzależnienia w relacji rodzica do dziecka, powodują blokadę tego, co w dziecku jest autentyczne i spontaniczne. Niespełnione są aspiracje ojca, non stop mającego pretensje, że syn nie jest taki, jaki on chciał kiedyś być, czy mamy, która nie może wybaczyć córce, że nie jest kimś, kim ona planowała być, myśląc o swoim życiu. To wszystko potrzebuje intensywnego wołania o miłosierdzie Boże.

Atmosfera słowa Bożego, rozważanego i przyjmowanego w duchu codziennej modlitwy, wręcz celebrowanego w rodzinie, potrafi – tak uczy Katechizm Kościoła – umacniać w rodzinie miłość. Rodzina bez mądrej miłości przestaje mieć charakter domu, to znaczy, pozbawia relacje charakteru domu. Staje się wyłącznie elementem przebywania ze sobą z nakazu, bo tak wypada, bo urzędowo widniejemy jako rodzina Iksińskich.

Słowo Boże przynosi nadzieję. Przeżywane dziś święto mówi stanowcze tak ożywieniu relacji miłości, jakie obejmują poszczególnych członków rodziny.

Sytuacje ekstremalne, przeszkody, często pojawiające się w rodzinie trudności, nie stanowią dla niej powodu do załamywanie się, ale są ogromną sposobnością do zjednoczenia się w Duchu Świętym, w duchu modlitwy, w duchu wzajemnego przebaczenia i zrozumienia się.

Nie ma rodzin idealnych. Idealną wizję rodziny nosimy gdzieś w sercu na podobieństwo Bożych relacji, Bożej Rodziny, ale to, że nie mamy przed swoimi oczami idealnych relacji, nie oznacza, że mamy odejść od doskonalenia więzi, doskonalenia relacji, jakie między nami są.

Chrystus przychodząc do nas w święto Świętej Rodziny, w oktawie Bożego Narodzenia, bardzo mocno podkreśla konieczność zadbania o swoich najbliższych – bardzo mądrego, konkretnego, wyrażonego poprzez proste, zwykłe gesty.

Droga siostro i drogi bracie, czym dzisiaj ożywisz pragnienie bycia blisko swoich rodziców, dzieci?

W jaki sposób dziś okazałeś serce swoim bliskim?

Panie, chcesz, abyśmy wzrastali w atmosferze relacji rodzinnych. Pomagaj nam wierzyć, że zmierzamy do doskonałości, przechodząc przez odkrywanie różnych słabości. Daj nam odwagę, abyśmy tego, co jest w naszych rodzinach niedoskonałe, nigdy nie wykorzystali przeciw sobie, nigdy nie obrócili na zgubę osoby, która tę słabość w domu nosi. Daj nam odwagę wiary w to, że w mocy Twojego Ducha, którego zsyłasz w modlitwie, w Eucharystii i słowie, jesteśmy w stanie stawić czoła najbardziej piętrzącym się trudnościom i przejść przez nie wzmocnieni.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.