Ewangelia i komentarz na czwartek, 15 stycznia, 2009

Oczyszczenie trędowatego: Mk 1, 40-45

... „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Ulitował się, wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział:
„Chcę, bądź oczyszczony”. ...

Dotknął go – dla ówczesnych ludzi szokujące było to, że Jezus dotknął trędowatego. Powinien w ten sposób stać się rytualnie nieczysty, a tymczasem oczyścił chorego. Trąd wiązano z grzechem, a usunięcie go przypisywano samemu Bogu. Jezus, uzdrawiając trędowatego, ukazuje swoją moc i świętość.


Choć Jezus chce utrzymać w tajemnicy cudowne uzdrowienie, człowiek uwolniony od trądu nie potrafi milczeć. Dzieje się tak z każdym, kto rzeczywiście spotkał Boga i doznał od Niego jakiejś szczególnej łaski: od tej chwili staje się jego apostołem i rozgłasza wszystkim Jego miłość, dobroć i wielkość.


Komentarz historyczno-kulturowy

Trąd był odrażającą chorobą skóry, w przypadku której Biblia nakazywała kwarantannę i oddzielenie chorego od reszty społeczności (Kpł 13, 45-46). Nie posuwała się ona jednak tak daleko jak wielu żydowskich nauczycieli, którzy przypisywali trąd grzechom człowieka, który został nim dotknięty (zwykle obwiniano trędowatych o grzech skąpstwa). Trędowaci byli wyrzutkami odłączonymi od reszty społeczności – ludźmi, których większość zdrowych wolała unikać. Dotykanie trędowatego było zakazane i sama myśl o tym u większości Żydów budziła odrazę.

Trędowaty podchodzi do Jezusa z pokorą, która w Starym Testamencie była właściwym sposobem zbliżania się do Boga w modlitwie, chociaż sam fakt, iż podszedł do Jezusa wskazuje na sporą dawkę pobożnej śmiałości. Przyznanie, że Bóg ma prawo nie wysłuchać modlitwy, a człowiek musi polegać na Jego łasce, nie może być w żaden sposób poczytane za brak wiary (Rdz 18, 27.30-32; 2 Sm 10, 12; Dn 3,18).

Prawo określało ofiary w przypadku wyleczenia z trądu (Kpł 14, 1-32). Czyniąc zadość tym przepisom, Jezus nie złamał prawa ani nie obraził kapłanów. (Późniejsze przepisy żydowskie wymagały też, by trędowaty został zbadany przez miejscowego kapłana zanim uda się do świątyni, lecz nie jest jasne, czy przepisy te obowiązywały w czasach Jezusa.)

Za nauczycielami, o których sądzono, że potrafią dokonywać cudów, ciągnęły zwykle tłumy, wielu bowiem chorowało. Na liczbę osób cierpiących wskutek różnych chorób wskazują rzesze gromadzące się u gorących źródeł, które miały usuwać cielesne dolegliwości. Jezus, który czynił cuda bez powszechnych u pogan magicznych zaklęć, zebrał wokół siebie tak wielkie tłumy, że z czasem nie mogły się one pomieścić w granicach miasta (w. 45).