"...Dobrym Słowem" - z NMP Matki Kościoła (12.05.2008)

Mama Niemożliwego

[Dz 1, 12-14]; Ps 87; J 19, 25-27

Mama niemożliwego Boga... Nasz Pan Bóg rzeczywiście jest niemożliwy – w swoich pomysłach, w miłości, w staraniu, w przychodzeniu do nas. Maryja, którą przywołujemy dzisiaj w modlitwie, oczywiście jak zawsze, nie chce zwracać uwagi na siebie. Ona kieruje swoje spojrzenie na Jezusa, więc kiedy patrzymy w oczy Maryi i nie widzimy Jezusa, to prośmy Ducha Świętego, żeby nam pomógł.

Panie Jezu, dziękujemy za dar Ducha Świętego ożywiającego wiarę Twoich wyznawców. Odwołujemy się do Jego mocy, abyśmy z tej przebogatej treści słowa, które nam dałeś, przyjęli przynajmniej to, co szczególnie jest do nas skierowane. A nawet jeśli nasze serca i umysły będą otępiałe, prosimy, aby moc Twojego Ducha zwróciła nas jeszcze raz do Twego słowa.

Od tej godziny, w której usłyszał to polecenie od Jezusa z krzyża, uczeń wziął Maryję do siebie. Józef miał z tym poważne problemy. Nie dlatego, że wątpił w to, co stało się z Maryją, ale odzywały się w nim jakieś ludzkie zahamowania. W kim one się nie budzą?... W świętych się budziły. : )

Wówczas Józef usłyszał: Nie bój się wziąć jej do siebie. Nie bój się spojrzeć na nią w mocy Ducha Świętego, w którego mocy poczęło się Dziecko. Inaczej: Nie patrz tylko po ludzku – ani na Nią, ani na swoje życie. Patrz w mocy Ducha Świętego. Czerp z Jego mądrości, z Jego natchnień.

Jezus też tak patrzył na Matkę, dlatego nam Ją dał. Patrzył w perspektywie tej samej miłości, którą otoczył Go Ojciec. W tej miłości Maryja miała swój udział. Ona odgrywała w Nim pierwsze struny miłości. Ona – pełna Ducha Świętego, pełna łaski.

Spojrzenie w świetle Ducha Świętego nie wyrządzi krzywdy życiu, które jest darem Boga. Maryja pytała, jak ma patrzeć na swoje życie: Jak to się stanie, skoro nie znam męża? - «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida.

Pan Bóg potrafi zaskakiwać. Natychmiast przenosi spojrzenie Maryi na Jej krewną, Elżbietę: Zobacz, co dzieje się z Elżbietą, niewiastą podeszłą w latach – po ludzku w jej życiu już nic się nie wydarzy, ale nie po Bożemu, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Mama niemożliwego Boga... Nasz Pan Bóg rzeczywiście jest niemożliwy – w swoich pomysłach, w miłości, w staraniu, w przychodzeniu do nas. Maryja, którą przywołujemy dzisiaj w modlitwie, oczywiście jak zawsze, nie chce zwracać uwagi na siebie. Ona kieruje swoje spojrzenie na Jezusa, więc kiedy patrzymy w oczy Maryi i nie widzimy Jezusa, to prośmy Ducha Świętego, żeby nam pomógł. Żeby nie było tak, że czasem w naszej wierze jest „Święta Czwórca”.

Był taki etap w dziejach Kościoła w Polsce, kiedy dokuczali nam teologowie z zachodu, komentując to, jak my patrzymy na Maryję. Niektórzy złośliwcy zastanawiali się, czy czasem w kościołach w Polsce, w tabernakulum, nie ma figurki Matki Bożej... Tak scentralizowany był kult Matki.

Maryja stoi obok krzyża Jezusa. Ona nie ma sensu bez Jezusa. Skoro słowo dzisiaj zaprasza nas, żeby wziąć Ją do siebie, to weźmy także tę prawdę do rozważenia, że nasze życie też nie ma sensu bez Jezusa. Ale prawda... Taka prosta... Powinna być jakoś bardziej skomplikowana... Ksiądz się nie przygotował, mówi o prostych rzeczach... Nie ma żadnej sensacji...

Obok krzyża Jezusa stoi Matka Jego. I od tej godziny już twoja Mama – niebieska Mama.

Prawdziwa cześć do Maryi wyraża się nie w tkliwości, ale w przyjęciu do wiadomości tego, że jest możliwe bycie prostym człowiekiem z zabitego dechami miasteczka Nazaret, i jednocześnie człowiekiem, który zmienia mieszkanie na niebieskie.

Naśladować Maryję, to prosić Ducha Świętego, by pomógł nam uwierzyć w prawdę, że nasze warunki, zabitą dechami przeszłość, do której najchętniej nikogo byśmy nie wpuścili, zabitą dechami teraźniejszości – ciasną i niewygodną – i zabitą dechami przyszłość, można zamienić na niebieskie mieszkanie, bo niebieska Mama jest tego przykładem, który warto naśladować.

Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Dzisiaj ta prawda o Maryi, Matce Kościoła, zachęca nas do refleksji i postawy głębszego patrzenia na to, co dzieje się w naszym życiu, w Kościele, ubogaconym o modlitwy do Ducha Świętego. Dlatego obchodzimy drugi dzień Zielonych Świąt.

Patrzenie na Maryję tylko ludzkimi oczami wyrządza krzywdę Jej i nam. Józef wyrządziłby Jej krzywdę, gdyby Jej nie wziął do siebie albo wziął Ją tylko po ludzku. Dlatego była potrzebna interwencja Ducha Świętego. Niemożliwy Pan Bóg przyszedł w śnie...

Spojrzenie na rzeczywistość, w której się poruszamy, wymaga głębi, bo głębia głębię przyzywa hukiem wodospadów. Nikogo z nas nie zadowalają, a często denerwują, ogólnikowe wyjaśnienia słowa. Nikogo nie zadowala ogólnikowe, masowe potraktowanie. Potrzebujemy wspólnoty, jakiegoś osobistego wymiaru wiary w Kościele.

Kiedy, droga siostro i drogi bracie, nie czujesz się zadowolony ze swojego życia, niewykluczone, że potrzebujesz głębszego spojrzenia na to, co się dzieje. Nie denerwuje cię i nie zniechęca to, że głębia głębię przyzywa hukiem wodospadów, że potrzebujesz głębszego spojrzenia? Zniechęca cię to, że zatrzymujesz się na powierzchni? To strasznie męczy. Męczy się statek, kiedy jest przy brzegu – nie wypływa na głębię. Dlatego Jezus nakazał Piotrowi: Wypłyń na głębię.

Będzie nas męczyć, jeżeli na budzące się pragnienia odpowiemy powierzchownie – telewizorem, komputerem, komórką, plotkami, obgadywaniem, uciskaniem siebie i innych. To nas męczy, nie głębia. Głębia wyzwala, przywraca do życia.

Dlatego z głębokości mamy wołać do naszego Boga. Niech głębia twoich pragnień, poruszeń ciała – ciało Maryi było poruszone Duchem Świętym – będzie wołaniem do Pana. Ciało moje i dusza radośnie wołają do Boga żywego. Boże mój, Boże, szukam Ciebie, Ciebie pragnie moja dusza. Szukam Ciebie na posłaniu wieczorem i rankiem, kiedy trudno się zebrać. Chcę doświadczyć, jak mówisz: Pokój tobie. Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja ciebie posyłam w ten dzień.

Głębi potrzebuje także spojrzenie na Kościół. Jak mówi refren psalmu: Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu. Potrzebuję spojrzenia na mój Kościół od wnętrza, przez prymat głębi. Nie przez księdza, który trafia do mnie przez głoszone słowo, podchodzenie do człowieka, sprawowanie sakramentów. Nie przez księdza, który do mnie nie trafia, bo bardzo niedbale odprawia Eucharystię.

Dzisiaj w jednej klasie, na katechezie, przyszła mi refleksja, że jako ministrant patrzyłem na jednego księdza, który niedbale podchodził do Mszy Świętej. Raz nawet się popłakałem. Jakoś to bardzo przeżyłem.

Potrzebujemy głębszego spojrzenia. Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu. Nie zginiesz, Bóg jest w twoim wnętrzu. Potrzebujesz wewnętrznego poruszenia i przemyślenia tego, co się dzieje. Nie myśl na peryferiach twojego życia, ale idź głębiej.

Czasem istnieje obawa, żebyśmy się na tej głębi nie potopili. Ta obawa bardzo często towarzyszy mi, kiedy przychodzi mi głosić słowo Boże, kiedy Pan Bóg wprowadza mnie tak głęboko, że słowo, które słyszę, już nie tylko mnie przerasta, ale całkowicie miażdży i rozszarpuje. Nie chodzi mi o jakiś patos.

Jeżeli zabraknie nam głębszego spojrzenia na sprawy dziejące się w naszym życiu, to już nie będzie nasze życie. Będzie ono na usługach reklamodawców, promocji, ofert, ganiania za sławą, za karierą, za kasa, za używką, za alkoholem, za seksem i tysiącem innych rzeczy. To już nie będzie nasze życie. Będziemy na usługach. Nie dadzą nam wypłaty, wykorzystają, porzucą. Potraktują jak śmieci.

Czasem trzeba przejść przez coś takiego, żeby odkryć, jak blisko jest miłość Boga. Więc, droga siostro i drogi bracie, kiedy doświadczasz potraktowania jak śmieć przez życie, bliskich, przyjaciół, wydarzenia, współczuję ci. To nie jest przyjemne doświadczenie. Ale wówczas tylko Bóg się od ciebie nie odwróci.

W takiego Boga uczy nas wierzyć Maryja, Matka wiary, zawierzenia, Matka Kościoła. Taka Maryja, zjednoczona z Chrystusem, dzisiaj w liturgii przedstawiana jest jako Mama, która chciałaby, żeby Ją zaprosić do domu. W praktyce oznacza to, żeby przejąć Jej sposób patrzenia na Jezusa, mówienia o Nim, przyjmowania Jego słów, służenia Mu.

Panie Jezu, kolejny raz dziękujemy Ci za Maryję. Pomóż nam, żebyś jeszcze nieraz usłyszał nasze podziękowanie za to, że Maryja daje nam Ciebie, że jest Matką wszystkich wierzących, wszystkich ludzi, bo Ty za wszystkich oddałeś swoje życie. Pomóż nam, Panie, wchodzić głębiej w relacje z Tobą, przyjmować Ciebie – zarówno w krzyżu, jak i w radości – i przywoływać Ducha Świętego, który prowadzi dalej Kościół i dopełnia wszelkiego uświęcenia.

Maryjo, nasza niebieska Mamo, dziękujemy Ci, że nie przestajesz modlić się za nami.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski