"...Dobrym Słowem" - z czwartku VI tyg. zw. (15.05.2008)

Mocne słowa

Jk 2, 1-9; Ps 34; J 6, 63b. 68b

Jezus kieruje do Piotra mocne słowa. W perspektywie bycia pierwszym Papieżem w Chrystusowym Kościele słowa Chrystusa nabierają szczególnej wymowy. Taki grom z ust Jezusa, z Jego oczu, też trzeba Piotrowi przejść, żeby dojść z Panem do relacji przyjmowania miłości i przekazywania jej dalej. Szatan to przeciwnik woli Boga, który Mu się sprzeciwia, po swojemu zarządza światem i ludzkimi sercami – oczywiście o tyle, o ile świat staje się mu posłuszny, a serca ludzkie wypełniają to, co im nakazuje.

Miło usłyszeć, że kogoś interesuje nasze zdanie na jakiś temat, szczególnie kiedy ten temat wiąże się z życiem pytającej osoby.

Dzisiaj idziemy za Chrystusem razem z uczniami. Jezus nieustannie przemierza tereny Palestyny, żeby z Dobrym Słowem dotrzeć do ludzi zamieszkujących ją.

Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?» Jest zaciekawiony tym, jak Go odbierają na tym etapie Jego posługi ci, którzy na Niego patrzą i słuchają Go.

Nie tak dawno, w kontekście Ewangelii Marka, ludzie stawiali pytanie: Kim On jest? Teraz odwraca się rola i to Chrystus pyta: «Za kogo uważają Mnie ludzie?»

Uzyskane od uczniów odpowiedzi sytuują Go bardzo wysoko w hierarchii przywódców duchowych Izraela: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». Jezus ma dobre notowania,

W tym kontekście Chrystus, przeprowadzający ten swoisty sondaż, osobiście zwraca się z pytaniem do osób najbliższych Mu w tej wędrówce – do swoich uczniów. «A wy za kogo Mnie uważacie?»

Jezus stawia pytanie bardzo świeże, bardzo nowe i całkowicie autentyczne. Ten rodzaj zaciekawienia ma pomóc coś odkryć osobie udzielającej odpowiedzi. Uczniowie, przez udzielenie odpowiedzi, będą mogli coś odkryć, bo kiedy Chrystus stawia pytania, to odpowiedzi, jakich udzielamy, służą przede wszystkim nam, bo pozwalają nam odkryć coś niezmiernie istotnego.

Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjaszem». To stwierdzenie istotnie jest trafieniem w sedno sprawy, w centrum posłannictwa Chrystusa. Ty jesteś namaszczony. Ty zostałeś posłany z konkretną misją. Jesteś Tym, na którego czekają tłumy.

Tłumy – jak relacjonują ewangeliści – miały jednoznaczne wyobrażenie o Mesjaszu. Wyobrażały Go sobie jako przywódcę politycznego, kogoś, kto doraźnie pozałatwia sprawy, na bieżąco będzie regulował ruch i w perspektywie tych widocznych efektów przyniesie wyzwolenie. W kontekście historii Izraela chodzi oczywiście o wyzwolenie spod okupacji rzymskiej. Dlatego zrozumiałe staje się Chrystusowe surowe przykazanie, żeby nikomu o tym nie mówić. Jezus chce stopniowo objawiać prawdę, że jest Mesjaszem, i pokonywać dotychczasowe wyobrażenia, jakie mieli o Mesjaszu Izraelici.

Po fazie rozmowy zaczyna się inna, trudniejsza, bo Jezus zaczyna pouczać swoich uczniów. Do idących za Nim, codziennie Go słuchających i teraz towarzyszących Mu w dalszej wędrówce zwraca się w formie szokujących pouczeń.

Zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa.

To niewątpliwie wywołuje szok. Starsi, arcykapłani, uczeni w Piśmie, to przywódcy religijni narodu, osoby, jawiące się jako autorytety w interpretowaniu Pisma. Jezus wymienia ich w pierwszej kolejności, mówiąc o tych, którzy Go odrzucą – odrzucą Tego, kogo Piotr jednoznacznie określa jako Mesjasza.

Dodanie słów, że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie, i mówienie tego w sposób zupełnie otwarty, z pewnością wywołuje ogromny szok. Nie tak uczniowie wyobrażają sobie Mesjasza.

Taki Bóg średnio pasuje do naszych wyobrażeń. Bardziej chcielibyśmy Go widzieć jako kogoś, kogo pozwoli się poprowadzić, komu da się pewne rzeczy wskazać, wytłumaczyć, kogo można będzie przekonać do jedynie słusznych naszych poglądów – często tak je przedstawiamy i tak je przeżywamy. Tymczasem tu, niejako sercom tych błędnych wyobrażeń, Jezus zadaje szokujący cios.

Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać.

Upominanie Jezusa przez Piotra z pewnością odzwierciedla niejedno z naszych poruszeń serca i myśli, wyobrażeń o Chrystusie. To my chcielibyśmy go prowadzić. To my często pragnęlibyśmy, żeby był dodatkową porcją nadziei, jakąś ozdóbką w naszej codzienności i żeby o tyle kontaktować się z Nim, o ile pozwoli nam to zagłuszyć ewentualne wyrzuty sumienia, związanie z tym, że nie bardzo pasuje nam to, co o nas mówi do naszego wyobrażenia o sobie.

Słowa Chrystusa, padające z Jego ust w kontekście upomnień Piotra, są dla nas znacznie bardziej szokujące niż te, które padły przed chwilą. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie».

Jezus kieruje do Piotra mocne słowa. W perspektywie bycia pierwszym Papieżem w Chrystusowym Kościele słowa Chrystusa nabierają szczególnej wymowy. Taki grom z ust Jezusa, z Jego oczu, też trzeba Piotrowi przejść, żeby dojść z Panem do relacji przyjmowania miłości i przekazywania jej dalej. Szatan to przeciwnik woli Boga, który Mu się sprzeciwia, po swojemu zarządza światem i ludzkimi sercami – oczywiście o tyle, o ile świat staje się mu posłuszny, a serca ludzkie wypełniają to, co im nakazuje.

Drogie siostry i drodzy bracia, chciałoby się, aby to pytanie Chrystusa nie było aktualne, żeby trąciło myszką, żeby była to jakaś zamierzchła historia, na którą już dzisiaj nie musimy odpowiadać. Ale ono jest świeże – świeże o te wydarzenia, o ten dzień, o twoją, droga siostro, drogi bracie, obecną sytuację życiową, twoje aktualne podejście do tych rozważań, do osób znajdujących się gdzieś obok ciebie w pokoju, z którymi za chwilę będziesz rozmawiał przez telefon, przez Internet, czy spotkasz się w jakiś inny sposób.

To pytanie jest aktualne i bardzo świeże. Odpowiedzi na nie dostarczy z pewnością krótki przegląd kilku wydarzeń poprzedzających twoje zasłuchanie w to słowo.

Kim dla ciebie w tych wydarzeniach był Chrystus?

Na ile te wydarzenia były dla ciebie, droga siostro i drogi bracie, spotkaniem z Chrystusem, który przychodzi dziś, w tych czasach, wędrówkach, tak, a nie inaczej?

Druga istotna rzecz. Potrzebujemy odpowiadać na te pytania w szczerości naszego serca, które nie tylko wyzna, jak widzi teraz Boga, jaki ma Jego obraz: czy prawdziwy, pełen zatroskania i miłości do człowieka, czy też fałszywy, czyli obraz Boga tylko czekającego, żeby się wychylić, nakrzyczeć, w jakiś sposób przygnębić człowieka.

Nie tylko chodzi o to, żeby szczerze wydobyć z siebie to, jak dziś widzę Chrystusa, Boga, ale żeby także dać się przez Niego pouczyć. Dać się nawet przez Niego zgromić, kiedy okaże się, że postrzegam Go bardziej po ludzku, niż tak, jak On się przedstawia.

Jeden z komentatorów, odnosząc się do tych słów, mówi w następujący sposób: Często nie szukamy Jego, ale Jego darów i utożsamiamy Go z nimi, sprowadzając Go do idola, wieszaka naszych pragnień lub urojeń naszych lęków. Usiłujemy ciągle sprowadzić myśli Boże do naszych myśli, broniąc się przed budzącą niepokój nowością, która chce nas porwać. Jezusowi, słowu Boga żywego i działającego, często przylepiamy etykietki naszego umysłowego lenistwa. Sprowadzamy Go do majaków przeszłości.

Droga siostro i drogi bracie, Chrystus, ze świeżością twojej obecnej sytuacji życiowej, jest jeszcze mocniej zaangażowany w twoje życie, niż potrafisz to sobie uświadomić. Jego zaangażowanie nie niesie z sobą jakiegokolwiek oskarżenia ciebie. Zgromienie Piotra nie miało na celu zdyskredytowania, ośmieszenia go, ale był to swoisty wstrząs, potrzebny w sytuacjach, kiedy zbyt zagalopujemy się w naszych błędnych wyobrażeniach o Panu.

Panie Jezu, dziękujemy Ci, że jesteś bardzo żywo zainteresowany naszą opinią na Twój temat i że nie przestaniesz nas pytać. Nie przestawaj nas pytać, nie rezygnuj z nas, Panie, nawet wówczas, kiedy my zrezygnujemy ze świeżości w podejściu do Ciebie. Nawet wówczas, kiedy zwątpienie będzie nam bliższe od sięgnięcia do Twojego słowa, które przecież potrafi pokonać wszelką rezygnację. Ujmuj się, Panie, za naszymi sercami. Dokonuj w nich cudu przemiany każdego dnia, bo przecież każdego dnia towarzyszysz nam w tej wędrówce, jaką jest nasze życie.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski