"...Dobrym Słowem" - z piątku XXII tyg. zw. "II"

Słudzy wielkiej tajemnicy

1 Kor 4, 1-5; Ps 37; Łk 5, 33-39

Nie tylko chodzi o to, aby być sługą Chrystusa dotykającym z szacunkiem tajemnic, ale także o to, aby pozostać wiernym – nie tylko wtedy, kiedy pojmujemy działanie Boga w swoim życiu, ale szczególnie wówczas, kiedy kompletnie nie mamy nic do powiedzenia poza rozłożeniem rąk i skierowaniem ich w geście modlitwy do Pana Boga.

Kiedy poruszamy się w kręgu Bożych tajemnic, obecności królestwa Bożego, niezbędne są szacunek i pokora. Bez tego nie ma szans na odkrycie działania Boga skierowanego do naszego życia. Bez pokory i szacunku człowiek nie jest w stanie rozpoznać pokornego i szanującego ludzką wolność Boga.

Św. Paweł, kontynuując swoje rozważania w Liście do Koryntian, akcentuje tę prawdę w słowach: Niech uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. Nie chodzi tu o dbanie o opinię ludzką, ale o postawę ukazującą głosicieli Bożego słowa, naśladowców Chrystusa, uczniów, Jego wyznawców, jako sługi, a nie jako panów darów, którymi Chrystus ich obdarzył. Nie jako wyjaśniaczy tajemnic, w których uczestniczą, ale jako sługi i tych, którzy wobec tajemnic stają jako posługujący.

Te tajemnice w pierwszej kolejności możemy odnieść do sprawowania świętych misteriów, głoszenia słowa, ale to nie jest jedyny punkt odniesienia. Chodzi także o styl życia, odczytywania dziejących się w naszym życiu znaków w świetle Ewangelii, z wielką pokorą i z wielkim szacunkiem wobec tajemnic. Nie wszystko jesteśmy w stanie pojąć i zrozumieć. Pewne rzeczy muszą nas zaskakiwać. W wielu sytuacjach – o czym niejednokrotnie możemy się przekonać, kiedy wydaje się nam, że osiągamy już pułap, że konfliktów z sobą samym, z drugim człowiekiem, z rodziną, jest aż nadto, że za chwilę wszystko pęknie – Pan Bóg nie przestaje być obecny, nie przestaje dopuszczać pewnych zdarzeń i daje także potwierdzenie swojej obecności poprzez jakiś konkretny znak. To wszystko jest tajemnicą i wymaga otwartości, szacunku i pokory.

Apostoł Paweł dodaje: A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Nie tylko chodzi o to, aby być sługą Chrystusa dotykającym z szacunkiem tajemnic, ale także o to, aby pozostać wiernym – nie tylko wtedy, kiedy pojmujemy działanie Boga w swoim życiu, ale szczególnie wówczas, kiedy kompletnie nie mamy nic do powiedzenia poza rozłożeniem rąk i skierowaniem ich w geście modlitwy do Pana Boga.

Paweł w tej roli poddaje się osądowi Bożemu. Czy jest on sługą, czy jest szafarzem, czy jest wierny, w pełni może powiedzieć Pan Bóg.

Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sadzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.

To, co pisze apostoł, związane jest z jego całkowitym oddaniem się osądowi Bożemu. Nie zależy mu na tym, co mówią o nim ludzie, ale na tym, aby Bóg wydał prawdziwy wyrok. Jest przekonany, że opinia Boża będzie najsprawiedliwsza. Bóg to, co ukryte w ciemnościach, rozjaśni i ujawni zamiary serc. Rozjaśni światłem łaski każdą ciemność, każde trwanie na posterunku wierności swych sług, strzegących tajemnic Bożych. Ujawni zamiary serca, sięgnie do głębi. Wtedy każdy – mówi bardzo radośnie i z wielką nadzieją Paweł – otrzyma od Boga pochwałę.

Droga siostro i drogi bracie, słowo Boże zachęca dziś do kontynuowania roli sługi, kogoś, kto staje z wielkim szacunkiem i pokorą wobec swojego życia i życia innych osób, kto nie jest kategorycznym, ostatecznym sędzią, ale kimś, kto wie, że spotykając się ze sobą i z drugim człowiekiem, spotyka się z tajemnicą Boga, i nie ma prawa wydawać wyroków ostatecznych, bo nie zna do końca przyczyn takiej, a nie innej reakcji człowieka, jeżeli na przykład zostanie zraniony.

Pan Bóg wyda inny sąd. W tym sądzie – jak mówi apostoł – więcej będzie pochwał, niż nagany. Jest to bardzo pokrzepiająca i inspirująca prawda do tego, by trwać przy słowie Pana i stosować je w życiu.

Zbawienie prawych pochodzi od Pana. Wyjście na prostą, wyjście z ciemności, jest darem Bożym. Pan Bóg w tym darze nie jest skąpcem. Robi wszystko, co jest w danym momencie potrzebne, aby wyprowadzić nas z ciemności, aby być ucieczką w czasie utrapienia, aby pomóc i wyzwolić – jak mówi psalmista – od występnych.

Powierz Panu swą drogę – mów Mu o swoich planach. Od samego rana rozpoczynaj dzień modlitwą, droga siostro i drogi bracie. Poleć Panu wszystkie osoby, które pojawią się tego dnia na twojej drodze, przed oczami, w sercu.

Mój najstarszy brat Mariusz – ksiądz – zwrócił mi kiedyś uwagę na modlitwę poranną, którą stosował i nadal stosuje. Jest to odważna prośba do Pana Boga: Panie Boże, zorganizuj mi dzień. Zorganizuj mi to wszystko, co ma się dzisiaj wydarzyć.

Powierz Panu swą drogę. To jest właśnie przełożenie słowa na konkrety życia. Zaufaj Mu, a On sam będzie działał.

Z moim pierwszym księdzem proboszczem modliliśmy się rano i polecaliśmy wszystkie osoby, z którymi mamy się spotkać. Kiedy się z nimi spotykaliśmy – jak zauważał ks. Czesław – to spotykaliśmy się z osobami, które już powierzyliśmy Bogu, więc spotykaliśmy się z tajemnicą Boga przez te osoby przychodzącego.

Dobrze jest właściwie się zalogować, wystartować w dzień właśnie modlitwą zawierzenia, każdego dnia czynić Pana Boga ucieczką i to nie ucieczką od życia, ale właściwym wkraczaniem w rzeczywistość.

Apostoł Paweł oczekuje od Koryntian – i od nas – postawy otwartości, o której słowo Boże bardzo często nam przypomina. Droga siostro, drogi bracie, nie pierwszy raz o tym słyszysz. Postawa otwartości, to postawa czujności, świadomego przeżywania każdej chwili. Nie ma schematów, nie ma stereotypów. Nie ma utartych zachowań, uprzedzeń. W świecie Bożym zjawiska takie jak schematy, uprzedzenia, stereotypy, roztrzaskują się w pył, rozsypują się w drobny mak.

Jezus jednoznacznie przestrzega swoich uczniów przed wejściem w schematy. Słyszymy o tym dziś w Ewangelii, kiedy faryzeusze i uczeni w Piśmie biegną – niewykluczone, że w dobrych nastrojach – do Jezusa z interpretacją swojej pobożności tylko w świetle praktyk, jakie podejmują: postów, długich modłów. Niewykluczone, że niejako chcą zaskoczyć Jezusa tym, że oni w taki sposób, zgodny z tradycją, się zachowują, a tego nie można powiedzieć o uczniach Jezusa.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa: „Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją”.

Jezus odpowiada bezpośrednio, a później mówi w przypowieści. „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi?” Czy możecie ubrać w jakiś schematyzm, pozbawić spontaniczności ludzi, których pociągnęła przygoda wiary? Czy myślicie, że wiarę da się ubrać w schematy? Wiara jest rzeczywistością mobilną, jest szaleńczą decyzją człowieka, który odpowiadając Bogu na Jego objawienie, zaproszenie, decyduje się na zaskoczenie, na odnajdywanie Boga tam, gdzie kompletnie, po ludzku, by się Go nie spodziewał.

„Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego, mówi bowiem: «Stare jest lepsze»” – tłumaczy Jezus w przypowieści, mobilizując do myślenia swoich słuchaczy.

Tak, droga siostro i drogi bracie, jeżeli choć raz w życiu głębiej spotkałeś się z Panem, doświadczyłeś Jego obecności, nie wystarczą ci powierzchowne modlitwy, nie uspokoją twojego serca i nie dotkną obecnością Boga jakieś formuły i reguły. Jeżeli braknie w nich Ducha, to po prostu będzie fiasko, niesmak, porażka. Pan chce twojej żywotności. Pan chce dialogów, które wypływają z twojej autentycznej sytuacji. Jeżeli jesteś padnięty, zmęczony, zdołowany, to On chce z twojego dołu usłyszeć słowo, chce poczuć twoją bliskość. On pragnie usłyszeć choć jeden mały komentarz do tego, jak się czujesz, co u ciebie słychać. Obowiązuje autentyczność, a nie schematy i gotowe modlitwy, które miałyby zakleić ci usta czy też ominąć to, co w tej chwili przeżywasz.

Do tego zachęca Chrystus, pozbawiając złudzeń wszystkich, którzy myślą, że da się Go zbyć jakimiś formułami.

Panie, Ty pragniesz, abyśmy byli Twoimi sługami, abyśmy stawali wobec tajemnic z szacunkiem, a nie w pozycji osób, które już wszystko wiedzą. Umocnij nasze przekonanie, że warto się uczyć takich postaw, nawet kiedy będzie to związane z bólem, z ciemnością. Warto zmierzać do światła, bo Ty jesteś światłością świata. Kto chodzi za Tobą, będzie miał światło życia.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski