"...Dobrym Słowem" pierwszy piątek XXVI zw. "II" 3.10.2008

Prawda podana z miłością

Hi 38, 1.12-21; 40, 3-5; Ps 139, 1-3.7-8.9-10.13-14ab; Łk 10, 13-16

Który to już pierwszy piątek miesiąca w naszym życiu? Trudno zliczyć, ale ilekroć próbujemy zgłębiać tajemnicę otwartego Serca Boga – Serca ciągle zaangażowanego, wciąż z zapałem przychodzącego do świata, do człowieka, tylekroć mamy szansę odkryć, że czerpiąc z tego Serca, nie wyczerpiemy źródła. Zaczerpnąwszy, nie sprawimy, że źródło wyschnie. Im bardziej zbliżamy się do źródła, im więcej czerpiemy, tym więcej miłości, dobra, z Serca Boga wypływa. To dobro nie jest mgliste. To Serce nie jest sentymentalne, nie wzrusza się tanio. Kościół stawia przed nami tajemnicę otwartego Serca Jezusa, które całe angażuje się w to, by człowiek odkrył, że nie jest sam na świecie, że jego życie nie jest dziełem przypadku, nie jest zbiegiem okoliczności. Każde wydarzenie dokonujące się w życiu ma sens, bo – jak uczy Benedykt XVI – przebiega w klimacie miłości Boga.


Prawda podana z miłością

Który to już pierwszy piątek miesiąca w naszym życiu? Trudno zliczyć, ale ilekroć próbujemy zgłębiać tajemnicę otwartego Serca Boga – Serca ciągle zaangażowanego, wciąż z zapałem przychodzącego do świata, do człowieka, tylekroć mamy szansę odkryć, że czerpiąc z tego Serca, nie wyczerpiemy źródła. Zaczerpnąwszy, nie sprawimy, że źródło wyschnie. Im bardziej zbliżamy się do źródła, im więcej czerpiemy, tym więcej miłości, dobra, z Serca Boga wypływa. To dobro nie jest mgliste. To Serce nie jest sentymentalne, nie wzrusza się tanio. Kościół stawia przed nami tajemnicę otwartego Serca Jezusa, które całe angażuje się w to, by człowiek odkrył, że nie jest sam na świecie, że jego życie nie jest dziełem przypadku, nie jest zbiegiem okoliczności. Każde wydarzenie dokonujące się w życiu ma sens, bo – jak uczy Benedykt XVI – przebiega w klimacie miłości Boga.

To Serce pełne miłości, jest też przepełnione mądrymi pouczeniami, mądrością wyrażaną w różnych słowach. Dzisiaj Chrystus używa słów bardzo mocnych, bo wymaga tego sytuacja miejscowości wymienianych z nazwy. To tak, jakby pojechał komuś po nazwiskach.

Korozain, Betsaida, Kafarnaum to miejsca, w których Jezus dokonywał wielkich cudów. Harował tam od rana do nocy, uzdrawiał, głosił Dobre Słowo, przychodził, stawał się obecny, bliski. Wielu ludzi zaczęło traktować to jako coś, co im się należy: O, jest Jezus, idź do Niego, jak masz problem, On ci go rozwiąże. O, jest Jezus, On cię uzdrowi, to dobry Nauczyciel, dobry Lekarz, zrobi to za darmo. Wiele osób zaczęło przyzwyczajać się do tego, że ma Boga na wyciągnięcie ręki: Kiedy zechcę, to się pomodlę, przyjdę sobie do Niego na chleb, bo przecież rozmnaża. A jak będę chciał, to nie pójdę...

Chrystus zauważa to – oczywiście zauważa z miłością, bo nigdy nie podał prawdy bez miłości. Prawdę należy podawać z miłością. Cóż z tego, że powiemy komuś prawdę, jak nie damy mu miłości. Judasz powiedział sobie prawdę bez miłości i popełnił samobójstwo. Piotr spojrzał na prawdę o sobie, o swoim wyparciu się Mistrza, kiedy najpierw spojrzał Mu w oczy – powiedział sobie prawdę z miłością. I to miłość sprawiła, że prawda go wyzwoliła. Prawda sama nie wyzwala, potrzebna jest miłość.

Z tej miłości padają bardzo mocne słowa: Biada tobie! Biada! Biada tobie, człowieku, kiedy przywykłeś! Biada tobie, księże, kiedy się przyzwyczaiłeś do sprawowania Mszy Świętej! Biada tobie, ministrancie, mamo, babciu, kiedy Msza Święta nie robi już na tobie wrażenia! Biada tobie! Mocne słowa. Biada tobie, kiedy nie robi na tobie wrażenia dzień, jako dar Boga, nie robi wrażenia działanie Boga. Biada tobie! To są Jego słowa – słowa Chrystusa rozbrzmiewające w pierwszy piątek miesiąca w Kościele w Liturgii Słowa.

Jezus odnosi się do Tyru i Sydonu, czyli do miejscowości naznaczonych pogaństwem. Mieszkańcy nie liczyli się tam z wiarą w Boga, nie brali na serio Jego istnienia, bo nikt im o tym nie mówił z przekonaniem, nikt im tego nie głosił. Lżej będzie w dzień sądu tym miejscowościom, osobom, które nie poznały Boga nie z własnej winy, niż tym, którzy mieli Go na co dzień, pod nosem, pod ręką, pod sercem i nie przejęli się Jego obecnością.

Mocno Chrystus rysuje przed swoimi słuchaczami wizję swej obecności. Czyż ta obecność Chrystusa skończyła się wraz z Jego ziemskimi wędrówkami? On w nowy, fantastyczny, pełen mocy sposób obecny jest z nami w Duchu Świętym właśnie teraz... Kto słucha Kościoła, Jego słucha. Kto przychodzi na Eucharystię sprawowaną w Kościele, wchodzi w bliskość Jego Serca. Kto z Niego kpi, lekceważy Go – mówi Chrystus – kto się przyzwyczaił, dla kogo Eucharystia nie jest już przeżyciem, ale jakimś rytuałem, który trzeba odstać, odsiedzieć, ten gardzi samym Chrystusem. Kto Nim gardzi, gardzi Stwórcą świata, Tym, który Go posłał.

Panie, jak Ci nie dziękować, że masz otwarte i mądre Serce. Jak Ci nie dziękować, że mówisz do nas biada, że zwracasz nam uwagę, że chcesz nas obudzić i ustawić w tym dniu jako darze Twojej miłości.

Błogosław, Panie, wszystkim osobom, wydarzeniom, które będziemy dziś przeżywać. Otwieraj nasze oczy, aby nie były zamglone przyzwyczajeniem, rutyną, ale żeby były czujne, bo przecież Ty jesteś czujny. Dotknij naszych serc, aby były wrażliwe i mądre, jak wrażliwe i mądre jest Twoje Serce.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.