Na środę XXX tyg.zw. (29.10.2008) - Życie po śmierci

Życie po śmierci. Jest, czy go nie ma?

            Zbliża się miesiąc listopad, więc teksty ewangeliczne kierują naszą myśl ku życiu wiecznemu. Kupujemy lampki, wieńce, sprzątamy wokół grobów naszych bliskich, czyścimy pomniki, ale warto podjąć refleksję nad życiem po śmierci. Jest, czy go nie ma? Życie człowieka może kończyć się zamknięciem płyty nagrobka? Jaki sens miałoby całe zmaganie na tym świecie, które człowiek podejmuje? Już my osądzamy, że życie tego mojego bliskiego było dobre, jestem wdzięczny za dobra, które przez tę osobę otrzymałem. Życie drugiego – mówimy – dobrze, że się skończyło i wreszcie zostałem uwolniony od piekła, które mi gotował.
 
                Czy takiego sądu nie będzie dokonywał Bóg, który życie nam dał? A jeśli będzie oceniał, to znaczy, że śmierć nie kończy wszystkiego, całej mojej historii, a raczej rozpoczyna nową!
                W dzisiejszej Ewangelii ktoś pyta Jezusa: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”. Nieliczni? Tu nie chodzi o liczbę, bo Bóg pragnie, aby wszyscy zostali zbawieni i osiągnęli życie wieczne z Nim. Jezus odpowiada: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi: wielu będzie chciało wejść, a nie będą mogli”. Dlaczego? A ty chciałbyś znów na całe wieki - właściwie jeśli chodzi o życie wieczne to kategoria czasu tu zanika - czy chciałbyś znów zasiadać za stołem z tymi, od których uwolniła cię ich śmierć? Chciałbyś, żeby Pan Bóg tak urządził ci życie wieczne? A może z tobą trudno się przebywa? Czy chętnie garną się do ciebie, by z tobą być, ciebie słuchać, od ciebie się uczyć, czuć się bezpiecznie przy tobie, przy tobie wzrastać? Czy raczej twoi bliscy, dzieci, współpracownicy, uczniowie, sąsiedzi unikają cię? Jezus odpowiada dalej tak: zaczniecie do tych wąskich drzwi życia wiecznego stukać, a Pan wam odpowie: „Nie znam was, nie wiem skąd jesteście?”. Jak to? Ktoś się obruszy. „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą i na naszych ulicach nauczałeś?”. Słuchałem o Tobie, ciągle mówili o Tobie w TV, w radio, papież był tyle razy. Nawet niektórzy powiedzą: chodziłem co niedzielę na mszę św. I nawet przystępowałem do Komunii św.! Tak, znam takich z pierwszych ławek, a w domu potrafią zrobić piekło!
                Nie wystarczy słyszeć o Jezusie. Trzeba Go słuchać i posłuchać! I otworzyć przed Nim najpierw drzwi swego serca, swego życia. Wystarczy zrobić wąską szczelinkę, żeby wszedł, trzeba pozwolić Mu upodabniać nas do siebie. Potem On z radością otworzy nam swoje drzwi życia wiecznego.               

Ks. Robert Muszyński, Lublin